wtorek, 6 marca 2012

7. Pod gwiazdami.

- Sakura, jesteś taka piękna..... - powiedział Naruto z podziwem patrząc na jej roziskrzone oczy spoglądające na gwiazdy, na jej piękne, pełne różowe usta, na włosy jak różowy jedwab opadające na plecy i na jej cerę lśniącą jak księżyc.
- Arigato, kochany.- powiedziała głosem jak śpiew anielski całując go z radością w policzek.
Odbiegła od niego.
- Goń mnie jeśli potrafisz! - krzykneła i zachichotała.
- Hahahaha, złapanie cie?? To zrobię z przyjemnością!- krzyknął ze śmiechem.
Gonili się po całym parku.
Sakura zdyszana zwolniła. Rozglądneła się.
- Gdzie jest? - pomyślała.
- Mam cię!- krzyknął wyskakując zza drzewa, łapiąc ją i powalając na ziemię. Leżeli wśród płatków kwiatów wiśni i spoglądali sobie w oczy.
- Sakurka.... kocham cię...- szepnął jej do ucha i pocałował delikatnie.
- Och, Naruto, jak ja na te słowa długo czekałam! - krzykneła szczęśliwa i zagłębiła się w pocałunku.
Całowali się coraz namiętniej, ich usta błądziły po ciele a ręce obejmowały ciało obydwojga.
Sakura zdjeła z niego T-shirt i całowała jego tors.
Naruto nie pozostał dłużny i jej tunika wkrótce leżała na ziemi a dziewczyna została w bermudach i staniku.
Obdarzał pocałunkami jej brzuch, szyję i najchętniej usta w które się wpijał z niesamowitą gorliwością.
Sakura czuła ten sam ogień co wcześniej.
Jej usta rozwarły i całowały tak diabelsko że Naruto wpił się w nie jeszcze bardziej.
- No, no, co my tu mamy? - Powiedział Shikamaru rycząc tak ze śmiechu że nie mógł się opanować.
Reszta grupy od początku się temu przyglądała i teraz postanowiła się ujawnić bo nie mogli powstrzymać śmiechu.
- NO DO JASNEJ CHOLERY LUDZIE !!! NIE MOŻNA MIEĆ CHWILI DLA SIEBIE ?!?! ZAWSZE MUSICIE PRZERYWAĆ W NAJLEPSZYM MOMENCIE ?!?!?!?! - ryknął Naruto ze wściekłością ubierając kuszulę. Sakura ubrała szybciutko tunikę.
- **Szczęście że jest ciemno, to nie zobaczą mojego rumieńca- pomyślała Sakura. - A Naruto jest taki cudowny...**
- Sorry, stary, nie mogliśmy się powstrzymać- zachichotał Kiba.
- Eeehh, no dobra, zwijajmy  się już do domu, ok? - spytał Shikamaru - Bo to jest takie upierdliwe....
Wszyscy wrócili do domu a Naruto odprowadził Sakurę.
- Dobranoc, kotku. Śpij dobrze... - powiedział Naruto całując ją namiętnie na pożegnanie.
- Pa, słodki. - powiedziała Sakura nierada że muszą się rozstawać.
Parę minut potem wszyscy oddali się w objęcia Morfeusza. 
                                                                               Następny dzień                                     
- Oeeeee! - ziewneła Sakura wstając z łóżka. Następnie przypomniała sobie całą wczorajszą noc i uśmiechneła sie promiennie.
Ubrała strój szkolny i wyszła na dwór. Na zewnątrz czekał na nią nie kto inna, a Naruto Uzumaki, jej ukochany.
- Naruto, przyszłeś! - krzykneła szczęśliwa do chłopca.
- Jak mogłem nie przyjść! Wyglądasz zabójczo! - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Dzięki, choćmy bo pani Kurenai wkleji nam uwagi, choć w to wątpie. - powiedziała różowowłosa.
Szli rozmawiając. Pełno dziewczyn obrzucało Sakurę nienawistnymi spojrzeniami widząc, że przy jej boku czuwa Naruto.
- Pójdziemy jeszcze po resztę, ok? - spytała Sakura.
- Jasne.
Podeszli pod dom Kiby.
- Kiba, do cholery! Wstawaj z łóżka bo ci do dupy nakopie, słyszysz?! - rykneła  mama Kiby.
-  Grrrr, hau, hau!- warczał na mamę chłopca Akamaru, pies Kiby.
- No do jasnej ciasnej! Kiba, leniu niemyty, wstawaj! - krzykneła siostra Kiby, Hana.
Słyszeli tylko jego przeklinanie i trzask.
Po 2 min. wyszedł Kiba.
- Cześć wam! Jak tam? Co za głupie baby z nich -.-   - powiedział Kiba smętnie.
- Słyszeliśmy.
Razem poszli po resztę.
- Ino, jak nie opuścisz łazienki za 5 min. , to wyrwę drzwi i będziesz miała zakaz malowania! - krzyknął tata Ino.
I tak sie powtarzało.
Doszli do szkoły.
- Brawo! Jesteście nie spóźnieni! Złożyć wam gratulacje??- powiedziała Pani  Kurenai ze śmiechem.
- Nie trzeba - powiedzieli zawstydzeni.
Po 10 min. do klasy wpadła Shizune, sekretarka derektorki Tsunade.
- Naruto Uzumaki do pani Dyrektor! - krzykneła.
- Co ja ZNÓW przeskrobałem... - powiedział Naruto z westchnieniem.
Poszedł za Shizune.
- Wejdź! - usłyszał tylko.
Wszedł do gabinetu.
Za biurkiem siedziała młoda pani dyrektor ( mówią że znalazła środek na odmładzanie ) i stukała paznokciami o biurko.
- Masz mi natychmiast wyjaśnić co znaczą te imprezy! - rykneła wściekła.
- P...pani dyrektor.... skąd... pani ... w.. wie?? - mruknął.

4 komentarze:

  1. OMfg...jak ja cie kocham!Notka zajebista itp...nie chce mi sie wymieniac slow...i tak nie opisaly by mojego szczescia .No po za tym ,ze ze smiechu o malo nie udlawilam sie ciasteczkiem to bylo calkiem bezpiecznie...to koncze i lece czytac dalejjj

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no ja nie wytrzymam ^^
    Jakie mają metody na obudzenie dzieci xD
    Ja dostaje zimną wodą i szklanką po niej xD
    Jednym słowem suuuuper ! <333
    Lecę czytać dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ja nie mogę, ale słodziachno. :3
    Oż kurcze, kto na kablował na Naruciaka?
    Niech ja tylko złapie gada to zadźgam na śmierć moim świeżo naostrzonym ołówkiem. :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje wewnetrzne zboczone "ja" czuje sie zawiedzione. -.-'
    Ale tak ogolnie to fajna notka. A Naruto ma zdrowo przrsrane. Hihi :D

    OdpowiedzUsuń