czwartek, 31 grudnia 2015

Sylwestrowe szaleństwo

Cześć ludzie, wróciłam. Przepraszam że tak długo- liceum się zaczęło równo z moją karą na komputer. Mam nadzieję że spodoba Wam się sylwestrowa notka- już czuję że zajmie mi ona sporo czasu :')
Bawcie się dobrze na sylwestrze, trzymajcie się prosto!
***
- Sakura, kurde, otwieraj te drzwi albo Ci je siłą wyważę!- wrzeszczała Ino pod drzwiami od pokoju swojej przyjaciółki. Dziś był ostatni dzień grudnia, to oznaczało szalony sylwester. Jednak Sakura Haruno spała w najlepsze w swoim łóżku i ani myślała wstawać i otwierać drzwi jakiejś wariatce. Ino od rana była na nogach, przygotowując swój dom na imprezę, a teraz przyszła po pomoc do swojej, uhm, najlepszej kumpeli. 



- Haruno, masz w tej chwili ruszyć swoje cztery litery i otworzyć drzwi!- wrzasnęła ostatni raz blondynka. Wkurzona zdmuchnęła swoje włosy z twarzy i przytknęła ucho do drzwi, nasłuchując czy ta druga łaskawie wstała. Cisza. No pięknie. 
- Sama tego chciałaś, głupia wiewióro.- syknęła Ino i z kopniaka otworzyła drzwi.- HARUNOOOOOOOOOOOOO!
Sakura leżała na kilku poduszkach, pościel leżała na ziemi a zielona koszulka do spania podwinęła jej się do piersi. Po chwili dziewczyna leniwie otworzyła oczy i spojrzała na przyjaciółkę. Potem kątem oka zerknęła na leżące na ziemi drzwi.
- Będziesz musiała płacić, świnio.- ziewnęła różowowłosa i powoli sturlała się z łóżka. Spadając na ziemię, dziewczyna od razu się obudziła. Przypomniała sobie granie w League of Legends do 5:00 nad ranem. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie i spojrzała na zegarek. 
- Ino, czyś ty zwariowała? Wpadasz do mnie z samego rana, o 14:00, i wrzeszczysz jak wariatka? Wracam spać.- Sakura z jękiem podniosła się z ziemi i wczołgała do łóżka. Ino obserwowała ją od dłuższej chwili w ciszy. No tak, cała Haruno, jej życie kręci się wokół gier, spania, kawy i czasami wokół Naruto (to znaczy, jak sobie przypomni że ma chłopaka). Blondynka westchnęła, po raz kolejny od kiedy weszła do pokoju kumpeli. Co mogła zrobić? Sylwester już dziś, pracy niemało, a jej "uhm, najlepsza przyjaciółka" ponownie zasnęła. 
- Dobra, stara, koniec zabawy.- powiedziała Ino i z uśmiechem chwyciła nogę Sakury i pociągnęła na ziemię. Dziewczyna wrzasnęła i z hukiem upadła na miejsce, gdzie i tak przed chwilą leżała.
- Ale z ciebie frajer...- mruknęła Sakura, roztarła tyłek i wstała.- Zrobić ci kawę czy coś? Jesteś głodna?




- Sama sobie zrobię. Ty idź się wykąpać a potem jedziemy do mnie, musisz mi pomóc.- rzuciła Ino z uśmiechem i ruszyła w stronę schodów. Różowowłosa popatrzała w ślad za Yamanaką i powoli udała się do łazienki.

*pięć minut później*

- Mmmmm, gorąca woda potrafi zmyć całe zmęczenie...- mruknęła z rozkoszą Sakura, chlupocąc nogami w wannie. Nalała sobie do wody dużo olejku kokosowego i z płatków wiśni, przez co kąpiel stała się jeszcze przyjemniejsza (swoją drogą, dostałam taki olejek japoński na święta, super sprawa :x dop.aut.). W  tle cicho leciał kawałek Henry'ego- "Trap". Dziewczyna zaczęła myśleć o swojej ostatniej randce z Naruto. I o sytuacji w wagoniku. Na samą myśl zrobiła się czerwona i przy okazji serce jej okropnie łomotało.



- Spokojnie, Sakura, przecież nic dziwnego się nie stało, to dlaczego zachowujesz się jak walnięta kretynka?- zbeształa samą siebie i ochlapała twarz wodą. Dziś widzi go ponownie. I zastanawiała się, jak to wszystko się skończy. 

*10 minut później*

- Ale jestem odświeżona!- zachwycona Sakura weszła do kuchni, gdzie Ino siedziała przy stole i popijała herbatę. Przy okazji wyciągnęła na talerzyk ciasteczka i maczała je w truskawkowym napoju. 
- Zaparzyłam Ci cały dzbanek kawy.- rzuciła Ino i wskazała na niego, a potem podsunęła Sakurze pod nos omleta z pieczarkami.- To też zrobiłam.
- AAWWWWW, JESTEŚ NAJLEPSZA!- krzyknęła różowowłosa i rzuciła się by ucałować przyjaciółkę. 
- Fuj, spadaj, jedz.- Ino z obrzydzeniem odpychała Sakurę.- Rusz się.
I Sakura rzuciła się na jedzenie. 

*godzinę potem- dom Ino*

- No, to co trzeba zrobić?- Sakura podwinęła rękawy i w oku miała błysk gotowości. Stały w salonie, pięknie urządzonym mahoniowymi meblami i ze złotymi ścianami, a przy okazji udekorowanym wstążkami, balonikami i serpentyną. 
- Na początku skocz do sklepu i kup jak najwięcej chipsów, paluszków, coli i innych dobrych rzeczy. Potem się zobaczy. Alkoholu nie kupuj, już mam.- powiedziała Ino i pomyślała.- Przy okazji kup kiełbaski i sporo chleba.
Zaskoczona Sakura pokiwała głową i poszła do sklepu. Idąc ulicami czuła chłód zimy i jej zapach. Wciągnęła ten cudowny zapach i powoli wypuściła powietrze. Naprawdę lubiła tę porę roku. W sumie trochę kojarzyła jej się z Sasuke. Zimna, lecz piękna. 
*Tak samo jak Naruto jest wiosną, a Deidara latem.- pomyślała dziewczyna.- Trudno się dziwić że uwielbiała wiosnę. A jesienią... jesienią jest Tenten. Taka kolorowa i urocza, i do tego ciepła, z delikatnym zapachem letnio-jesiennym*
- Co to za przemyślenia masz, moja droga?- usłyszała znajomy głos i odwróciła się z uśmiechem. 
- Za ciężkie dla ciebie... Naruto.- rzuciła z uśmiechem pełnym wyższości i przyglądnęła się swojemu chłopakowi. Opierał się o filar koło sklepu, wysoki i pełen pewności siebie. Miał na sobie szarą, rozpiętą kurtkę, spod której widać było białą koszulkę, pomarańczowy szalik i szare spodnie, i oczywiście nieodłączne glany. Na szyi wisiały ocieplaczo-słuchawki, również pomarańczowe. Chłopak powoli do niej podszedł, chwycił dziewczynę za rękę i delikatnie ucałował palce. 
- Czemu nie założyłaś rękawiczek? Zimno jest.- rzucił zmartwiony.
- Miałam ręce w kieszeniach.- usprawiedliwiła się.- Muszę kupić coś dla Ino.
Naruto trzymał jej ręce w swoich dużych, zgrabnych dłoniach.
- Poczekam tu na ciebie. I tak bym nie wiedział co kupić, ale pomogę ci zanieść zakupy do Ino.- powiedział i puścił jej ręce. Usiadł na ziemi i uśmiechnął się do Sakury.- Posiedzę, będzie mi zimno więc się pośpiesz.



Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, zdjęła swoją czapkę i założyła mu na  głowę.
- To zajmie chwilę.- powiedziała i weszła do sklepu. 

* 10 minut później*

- O matko, prawie zamarzłem.- powiedział Naruto dygocąc, i chwycił zakupy Sakury. 
- I tak się pośpieszyłam.- pogroziła mu palcem.- W ogóle co tam robiłeś?
- Wracałem ze spotkania z Sasuke, ale przystanąłem i oglądałem niebo. Widzisz? Już jest ciemno. Cholerna zima.- rzucił chłopak z lekkim uśmiechem i spojrzał na Sakurę.- Na którą jest ta imprezka?
- Na 18:00, z tego co wiem. Ani minuty później, pamiętaj, kiedyś zapomniałeś o imprezie i spóźniłeś się trzy godziny...- mruknęła, tłumiąc śmiech. Pamiętała to. Dwa lata temu, zanim zostali parą, Shikamaru robił imprezę z okazji końca roku szkolnego. Naruto nie dość że przyszedł spóźniony o trzy godziny, to dodatkowo koszulkę miał ubraną na lewą stronę i brakowało mu jednego buta.
- Nie wspominaj, mała, też to pamiętam... Jezu, jak sobie przypomniałem to opuściłem rankeda w lolu...- westchnął. 
Zaśmiali się i podeszli pod dom Yamanaki. Stało tam duże auto.
- To przecież auto ojca Kiby.- zdziwił się Naruto.
- Niemożliwe żeby Kiba...
- Znowu...
Spojrzeli na siebie i wbiegli do domu. 
Kiba siedział na kanapie rozluźniony, popijając sok z sake. 
- Kiba, znowu zajumałeś tacie auto?- Sakura groźnie spojrzała na chłopaka. 
- Cześć Sakurka! Oczywiście, przecież sylwester, a ojciec i tak już pewnie leży w rowie z Panem Shikaku.- chłopak wstał, podszedł do Sakury i przytulił ją na powitanie. To samo z Naruto.- W ogóle przyjechałem z Hinatą, Shikamaru, Tenten, Saiem i z rypniętym rodzeństwem- Gaarą, Kankuro i Temari.
- O wilkach mowa...- powiedziała ze śmiechem Sakura, patrząc na wchodzące do pokoju rodzeństwo.- Temari, świetnie wyglądasz! Wy też, chłopaki!
To prawda, wszyscy wyglądali świeżo i pięknie, a Temari aż kwitnąco. Czyżby coś się wydarzyło między nią a Shikamaru?
Kiedy koło Temari stanęła Hinata, Sakurę uderzył fakt że obie wypiękniały. Wyglądały naprawdę ślicznie!

 Dźgnęła Naruto i ten nachylił się do niej.
- Prawda że Hinata i Temari wyglądają pięknie?
- Tak, to prawda.- powiedział szczerze chłopak z podziwem i Sakura się do niego uśmiechnęła.- Ale i tak wolę moją śliczną chłopczycę. 
Sakura uśmiechnęła się jeszcze szerzej i czule pocałowała go w policzek. Potem odeszła od chłopaka i poszła przywitać się z dziewczynami.
- No to co, kiedy zaczynamy imprezę?- rzuciła różowowłosa i z szatańskim uśmiechem puściła muzykę,

***nawet...nie wiem ile później***

Muzyka grała na cały dom, zewsząd dobiegały wrzaski i śmiechy a jedzenie i alkohol były pochłaniane w rekordowym tempie. Sakura właśnie tańczyła na parkiecie z Tenten, Deidarą (całe Akatsuki i reszta ziomków przyszła równo o 18:00) oraz Kisame. Wywijali "rybencję" i wrzeszczeli o naturze wszechświata, kawiorze i o truflach w czekoladzie. Trochę dalej, pod stolikiem, leżał Tobi i słuchał jak Kakuzu liczy pieniądze (hmmm, lekko się pomylił bo to były liście drzewka). Ino, Shikamaru i Gaara tańczyli w kuchni na blacie, a Sai robił im zdjęcia. Hinata stała w kącie i rozmawiała z Kibą, co chwilę się uśmiechając, a reszta chłopaków (oprócz Suigetsu, który znikł gdzieś z Karin) przechwalała się swoimi wyczynami z dziewczynami, grami komputerowymi i alkoholem siedząc na kanapie. Sakurze strasznie podobała się zabawa, ale koło niej nagle pojawił się Neji i porwał Tenten do tańca. Zarumieniona dziewczyna z ochotą zaczęła tańczyć z chłopcem a w oczach poważnego Nejiego pojawił się tęskny błysk.



- Niezła para się tworzy.- przekrzyczała muzykę Sakura i mrugnęła porozumiewawczo do Kisame oraz Deidary. Chłopaki zaśmiali się i tańczyli jeszcze bardziej energicznie. Kiedy się zmęczyli, poszli usiąść na kanapę koło Sasuke. Uchicha uśmiechnął się do towarzystwa i uniósł kieliszek wina mówiąc nieme "zdrowie". Sakura otworzyła sobie puszkę piwa, ale nagle zamarła. Spojrzała przez okno, i po prostu nie mogła się ruszyć. Szybko spojrzała na zegarek- 23:58. 
- CISZA, CHODŹMY NA DWÓR!- wrzasnęła. Tłum uciszył się na chwilę, zrozumiał i gwarną grupką udali się na zewnątrz. Sakura wyszła ostatnia. Było zimno, ale samo patrzenie na przedwczesne fajerwerki ją ocieplało. Nagle objęły ją silne ramiona i poczuła zapach Naruto- jaśminowe mydło i woda po goleniu. Stali tak, patrząc na niebo i czekali w ciszy. Wszystkie wrzaski wydawane przez ich znajomych stały się odległe, jakby za grubą ścianą. I nagle niebo rozbłysło tysiącami kolorowych oczek i serpentyn. Sakurze zaparło dech w piersiach. Piękne. Przytuliła się mocniej do Naruto. Ten powoli chwycił dziewczynę za ramiona i odwrócił ją w swoją stronę. 
 - Szczęśliwego Nowego Roku.- szepnął, pocałował ją, najbardziej miękkimi ustami na świecie i czas się zatrzymał na godzinie 00:00.
***
Kochani, mam nadzieję że będziecie mieli udanego sylwestra, bawcie się dobrze (bez przesady, proszę!), szczęśliwego nowego roku, i po prostu dziękuję że jesteście. 
Kocham Was!












sobota, 12 września 2015

75. Randka w Wesołym Miasteczku.

 Cześć, ludzie! Tu znowu Wasza kochana autorka B-) Rok szkolny się zaczął, a żeby osłodzić Wam te przykre dni to wracam z nową notką! Mam nadzieję że poradzicie sobie z nowym rokiem i dacie z siebie wszystko w nauce, przyjaźniach i czymkolwiek innym. Trzymam za Was kciuki i zapraszam do czytania :>
***
          Już wczesnym rankiem Sakura zwlokła się z łóżka i zeszła na dół zrobić śniadanie. Z powodu podekscytowania dzisiejszą randką nie potrafiła zasnąć, a jak już to zrobiła to całą noc śnił jej się Naruto.
- Ale ze mnie lamus, wyglądam jak świrnięty duch...- mruknęła do siebie, przeglądając się w lustrze naprzeciw schodów. Jej fioletowe cienie pod oczami podkreślały zieleń jej tęczówek, ale nie potrafiła myśleć o tym pozytywnie.- Ale wtopa, on mnie wyśmieje...- Z westchnieniem zabrała się do robienia kawy i owsianki. A co tam, niech ciasteczka też będą. Kto jej zabroni, hmmm? W pupie ma kalorie, phi. Mierzwiąc sobie włosy, wsypała dwie i pół łyżeczki cukru do kubka i dokładnie wymieszała.
- Mmmmm, tego mi trzeba było.- jęknęła z rozkoszą, upijając łyk, i z uśmiechem upadła na krzesło. Z Naruto ustalili że przyjdzie po nią o 16:00. A skoro była dopiero 9:07, to miała kupę czasu. No, nie taką kupę jak pomyśleć tylko o makijażu, ciuchach i odprężającej kąpieli. Sakura chwyciła kubek, tacę z ciastkami oraz owsianką i poszła na górę. Napuściła wodę do wanny, nałożyła maseczkę na twarz i postanowiła poczekać dwadzieścia minut aż woda wypełni całą wannę.
- Super, a teraz wyglądam jak kretyn w tej zielonej glince na mordzie.- warknęła do siebie i pokazała język swojemu odbiciu.
Siedziała w wodzie prawie półtorej godziny. Kiedy wyszła, poszła wysuszyć włosy, zrobić loki i zacząć makijaż.
- Dlaczego dziewczyny mają tak ciężko, chcąc być ładne...- westchnęła, i skończyła tuszować rzęsy.
Ciuchy wybrane już miała o 14:30. Zdecydowała się na różową sukienkę na ramiączkach i beżowe platformy (jej ulubione buty, tak swoją drogą). Z biżuterii ubrała pierścionek od Naruto... i Dei’a. Ten srebrny, z zielonym oczkiem.


*- Mówiąc już o Dei’u, to świetnie się wczoraj bawiłam.- pomyślała.- Jak za starych, dobrych czasów. A herbata była boska!* 
Ubrana, pachnąca kwiatowymi perfumami i umalowana, czekała na swojego chłopaka. Usiadła w miękkim, ogromnym fotelu i czekała. Tik-tak, tik-tak. Czemu ten zegar nie może chodzić szybciej? Jezu, pośpiesz się. Tik-tak, tik-...
- SAKURA?- usłyszała wrzask spod drzwi.
- Już idę!- krzyknęła zadowolona, i pognała na dół.
Otworzyła z rozmachem drzwi i stanęła twarzą w twarz z Naruto. Uśmiechnięty od ucha do ucha i z roześmianymi oczami, chłopak opierał się o framugę. Ubrał się nadzwyczaj elegancko. Czarne spodnie, biała koszula, luzacko zawiązany krawat, marynarka przerzucona przez ramię i... glany. Sakura parsknęła śmiechem.
- A już myślałam że jesteś 100% elegancik.- rzuciła ze śmiechem, wskazując na jego buty.
- Ooooo, a przygotowałem sobie mokasyny.- skłamał cichutko, patrząc w bok a potem się zaśmiał.- Wyglądasz prześlicznie.
Pochylił się nad swoją dziewczyną i cmoknął ją w policzek. Potem ujął delikatnie jej twarz w swoje duże dłonie i przyjrzał się jej dokładnie. Oczy mu się zaświeciły i złożył na jej ustach soczystego buziaka.
*- Warto było się męczyć z makijażem- pomyślała zachwycona.*
- Naprawdę, jesteś najcudowniejszym duszkiem jakiego widziałem. – szepnął.- Nawet jeśli próbowałaś zatuszować cienie z nieprzespanej nocy, i pewnie śniłaś o mnie.
Zszokowana spojrzała na jego piękne oczy, i dostrzegła pod nimi takie same cienie. Wybuchła śmiechem.
- Ty również wyglądasz dziś kwitnąco, wiesz?- powiedziała z uśmiechem i pogłaskała go po policzku.- Masz ochotę na coś to picia?
- Mam ochotę na cieb...- nie dokończył bo oberwał w przeponę.- O ty mały skurczysynu, będzie kara!
Chwycił Sakurę w pasie, podniósł do góry i przełożył sobie przez ramię. Przeniósł ją przez próg, mimo że okładała go pięściami po plecach i krzyczała „przestań, ty najgorszy kretynie na ziemi!” oraz „skasuję ci lola!” w akompaniamencie rozmów sąsiadek o „tej dzisiejszej, zbereźnej młodzieży”.
- Będziesz grzeczna?- warknął, rzucając ją na fotel z którego podniosła się pięć minut temu i zawisnął nad nią.
- Spadaj, sąsiadki będą gadać i będę miała przewalone z rodzicami przez ciebie.- mruknęła i pokazała mu język.
- Jak obrażone dziecko, no wiesz ty co.- szepnął, kucnął przy niej i pocałował.
- I teraz jeszcze śmie mnie całować, dewiant jeden.- powiedziała, ale głos jej zadrżał. Czemu musi tak reagować na tego pacana? Głupie, głuuuupie serce! Chłopak spojrzał jej głęboko w oczy.
- To jak, koleżanko? Idziemy na randkę?- zapytał, a po każdym zdaniu składał na jej ustach delikatny pocałunek.
- Mhm, no chyba w końcu trzeba.- mruknęła i zawstydzona spojrzała w bok. Ale się przy nim potrafiła rumienić, to coś chorego!
Naruto uśmiechnął się szeroko, nachylił się nad nią i porządnie pocałował. To nie był żaden delikatny buziak jak wcześniej. To był prawdziwy, dorosły pocałunek, który tylko Naruto potrafi dać. Poczuła jego twarde, a jednocześnie tak delikatne wargi. Jego usta śmiejące się na jej ustach, kiedy próbowała się odsunąć, a on przycisnął ją do siebie mocniej. I jego język, który gwałtownie rozerwał ścianę między nimi. O-okej, tego jest za wiele. Ona zaraz zejdzie tutaj na zawał.
- N-Naruto, chcesz mieć moją śmierć na sumieniu?- jęknęła podczas przerwy w jego namiętnym pocałunku.- Gdzie tu uczyłeś się tak całować?
- No, wiesz, Sasuke po alkoholu...- zaczął Naruto, ale widząc jej przerażoną i rozbawioną minę speszył się.-Żartuję, mała, ten Sasugej jest bardziej niewinny niż koliberek.
            Naruto pogłaskał Sakurę po głowie, wstali z fotela (na którym, siłą rzeczy, leżeli po tym wszystkim) i zeszli na dół. Dziewczyna ubrała swoje buty i wyszli z domu.
- No to jak, kierunek wesołe miasteczko?- zapytał Naruto i z błyskiem w oku zakręcił na palcu kluczami z czarnego BMW.
- Nie gadaj że znowu zwinąłeś auto tacie...- westchnęła Sakura i pozwoliła się wcisnąć na siedzenia pasażera.
- Powiedzmy, że nie miał wyboru.- zaśmiał się chłopak siadając za kierownicą. Odpalił auto, przerzucił biegi i ruszył z piskiem opon.
- Czym go znowu zaszantażowałeś?- zapytała Sakura z ciekawością i współczuciem do Pana Minato. Swoją drogą, ojciec Naruto był prezesem ogromnej firmy, i liczył że jego syn obejmie po nim stanowisko.
- No, mama nie wiedziała że tata wybrał się na popijawę z Panem Kakashim, Panem Uchichą i Starym Brewką. Myślała że jest na ważnym spotkaniu. A ja...- tu chłopak zaczął się śmiać.- wiedziałem, pomimo jego starannego ukrywania się pod maską Pana Rybki.
- Współczuję twojemu tacie.- mruknęła Sakura, ale uśmiechnęła się.- Spróbuj nas nie zabić tym autem, dobra?
- Za kogo ty mnie masz?- jęknął chłopak ze smutkiem i pisnął omijając słup, który nagle wyrósł przed nimi.- O, to było jakieś czary-mary, tam tego wcześniej nie było.
- Idiota.- warknęła dziewczyna i puściła muzykę. Rozległy się pierwsze dźwięki „Hall of Fame” (puśćcie to sobie, serio, super klimat do notki)

Jechali w ciszy przez miasto. Jedynym dźwiękiem było mruczenie silnika i muzyka. Sakura ukradkiem patrzała na mężczyznę, który wypełnia jej serce miłością.
***
       Dojechali na miejsce po dwudziestu minutach. Naruto zaparkował na parkingu, który przylegał do Wesołego Miasteczka. Poszedł zapłacić do budki.
- Zdzierstwo.- warknął, wracając. Sakura się zaśmiała. Wiedziała, że Naruto lubi trwonić pieniądze, ale nie na rzeczy konieczne. O wiele bardziej lubił kupować portfele- żabki i „chwilowy” ramen.
- Wiesz, mogę ci oddać pieniądze.- powiedziała ze śmiechem.
- Nie żartuj nawet, kretynko, ja cię zaprosiłem- ja płacę. Przynajmniej...
- Jak uroczo.- mruknęła Sakura czując się niezręcznie.
- Jak tak bardzo ci to robi różnicę, możesz mi kupić watę cukrową.- powiedział chłopak z oczami roześmianymi jak u dziecka.
- Wata cukrowa raz!- krzyknęła Sakura i zaczęła biec w stronę wejścia. Naruto pobiegł za nią, ledwo dotrzymując dziewczynie kroku (pomimo tego że miała wysokie buty). Stanęli przez ogromnym, kamiennym łukiem, oplecionym różowymi i czerwonymi balonami. Kasa mieściła się po lewej stronie, przy wejściu. Przed nią stało mnóstwo ludzi, czekając na kupno biletów.
- Stracimy tu mnóstwo czasu...- szepnęła zawiedziona Sakura, przestępując z nogi na nogę.
- Chodź.- powiedział Naruto i rozglądnął się wokoło. Dookoła był mur, wydawałoby się że jedynym miejscem, gdzie można wejść, jest brama. Ale każde takie miejsce można jakoś inaczej przekroczyć.
- W ulotce pisało, że to stara forteca była, dopiero rok temu zrobili tu Wesołe Miasteczko.- ciągnął chłopak, chwytając Sakurę za rękę i pociągnął ją za sobą.
- I co w związku z tym?- zdziwiła się Sakura. Naruto coś wie? Coś nowego.
- Taka mądra, a jednocześnie taka głupia.- zaśmiał się blondyn.
Przeszli jakieś niecałe pół kilometra, kiedy tłumek zniknął i stali na opustoszałym, starym parkingu. Przed nimi rozlegał się mur, który ciągnął się jakieś 60 metrów do góry.
- Wycieczka zakończona?- zapytała Sakura ze śmiechem.
- Rusz tyłek, mała.- powiedział Naruto i skierował się ku starej drabince przylegającej do ściany muru.
- Ty chyba nie...
- Właśnie tak.
Blondyn z łobuzerskim uśmiechem zaczął się wspinać. Sakura, chcąc- nie chcąc, poszła w jego ślady. Usiedli na samej górze, zdyszeni i w świetnych humorach. Udało się! Przed nimi były schodki na dół, w boczną drogę Wesołego Miasteczka. Schodząc powoli, uważali aby się na kogoś nie natknąć.
- O!- pisnęła Sakura, zsuwając się z jednego schodka.
- Mam cię, lecisz na mnie?- wrzasnął Naruto, chwytając ją w pasie.
- Bardzo śmieszne, dzięki.- szepnęła. Puścił ją niechętnie, i po chwili byli na dole. Przeszli róg i przed nimi rozkwitł piękny widok. Armia kolorowych budek, atrakcji, karuzeli i kawiarenek, a wszystko dopełniał ogromny młyn, górujący nad tym wszystkim. Takich tłumów nie widzieli nawet w centrum miasta,
- Ale ładne!- powiedziała Sakura z zachwytem, uczepiając się ramienia Naruto.
- Widziałem ładniejsze rzeczy.- mruknął chłopak, patrząc na nią kątem oka. Po braku reakcji z jej strony, westchnął i chwycił ją za rękę.
Maszerowali dzielnie przez tłum, co chwilę wpadając na kogoś.
- Ja chcę to!- zażądała Sakura, wskazując na łowienie rybek.
Podeszli i dziewczyna dostała siateczkę. Kucnęła przy stawiku i zdecydowała na największą rybkę.
- HA!- krzyknęła, zanurzając gwałtownie siteczko.
Naruto parsknął śmiechem na widok przedziurawionej siatki.



Spróbowała kilka razy, aż blondyn siłą ją odciągnął od stoiska.
- To jest jakieś walnięte...- mruczała Sakura pod nosem.- Te rybki chyba są specjalnie nauczone unikać siatek...
- Tak, Sakura, tak.- powiedział Naruto spokojnym głosem.- Rybki są nauczone unikać siatek, a poza tym, są chamskimi i niemiłymi rybkami. Jak Kisame!
Sakura spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.
- Masz ochotę na coś do jedzenia?- zapytała dziewczyna, podchodząc do stoiska ze słodkimi ziemniakami, dango i wieloma innymi pysznościami.
- Tak, ale na coś słonego!- rzucił chłopak i zamówił sobie zupę wodorostową z ryżem i marchewką, a Sakura chciała dango z czerwonej fasoli, w polewce miodowej. Usiedli przy małym stoliczku koło budki, szybko zjedli swoje porcje, podziękowali kucharzowi i poszli dalej.
- Mmmm, pycha.- westchnęła Sakura z rozmarzeniem.
- Super było, ale teraz mi za słono na języku.- narzekał Naruto i chciał splunąć, ale Sakura mu zabroniła.
- Poczekaj tu.- powiedziała do swojego chłopaka, każąc mu usiąść na murku koło ogromnej karuzeli.- Zaraz wrócę.
Odeszła i zaraz zniknęła w tłumie.
- Czyżby zobaczyła kogoś znajomego?- zastanawiał się na głoś Naruto. Myślał i myślał, ale nic mu to nie dawało. Postanowił po prostu, że na nią poczeka i okaże się o co chodzi. Nagle przed chłopakiem pojawił się ogromny, niebieski puch waty na patyku. Zza waty wyjrzała Sakura.
- No, proszę, nie będzie ci tak słono.- powiedziała ze śmiechem i wcisnęła mu do ręki watę. Chłopak stał jak wmurowany, potem wziął watę, zaśmiał się i przygarnął Sakurę do siebie.
- Dzięki za to.- szepnął jej do ucha i pocałował w czubek głowy.
- Nie ma sprawy.- uśmiechnęła się radośnie, pogłaskała go po policzku i chwyciła za rękę.- Idziemy?
Spacerowali między różnymi atrakcjami, budkami, jedząc watę. Śmiali się ze wszystkiego, a to wszystko to było praktycznie nic z czego można się śmiać. Cieszyli się własnym towarzystwem, jeździli samochodzikami, strzelali do puszek, brali udział w konkursie „najlepsze rybencje z miasta” i zajęli drugie miejsce (wygrana- darmowe wejście na dowolną atrakcję i puszka kawy, którą Naruto odstąpił Sakurce). Godziny mijały szybko, a ciemność już całkowicie objęła niebo. Wydawało się, że ludzi teraz jest coraz więcej a różne karuzele pięknie świeciły milionami kolorowych lampek. Zrobili sobie w „fotobudce” kilkanaście zdjęć.
- Już późno, za niedługo musimy wracać.- mruknęła z żalem Sakura, uczepiając się ramienia Naruto.
- Na koniec została nam najlepsza rzecz.- szepnął chłopak i spojrzał w górę. Przed nimi pojawił się ogromny młyn. Weszli bez kolejki, bo mieli specjalne bilety i wsiedli do błękitnego wagoniku. Siedzenia były rażąco-czerwone, a okna przyozdobione różowymi, świecącymi kamykami. Usiedli i w ciszy zaczęli koniec tej randki. Oboje nie wiedzieli, co teraz powinno się powiedzieć. Żałowali i się cieszyli. Było im smutno, ale przyjemnie. Tyle paradoksów.
- Wiesz...- zaczęła cichym tonem Sakura.- To był piękny dzień. Nie ma niczego, co by mi się nie podobało.
Naruto siedział cicho, wpatrzony w malejącą ziemię przez okno. Ręce miał skrzyżowane na piersi, ale nagle chwycił Sakurę delikatnie za dłoń.
- Chciałbym, żeby na chwila trwała, wiesz? Siedziałbym z tobą w tym wagoniku przez całe życie, i nigdy by mi się to nie znudziło.- powiedział ze spuszczonym wzrokiem.- Nie wiem dlaczego jest mi przykro, że ten dzień dobiega końca, jak widzimy się codziennie.  To taka...
- To taka nieuzasadniona tęsknota, tak?- dokończyła dziewczyna, uważnie mu się przypatrując.
Zaskoczony na nią spojrzał.
- Tak.
- Widocznie mamy to samo.- zaśmiała się dziewczyna, zacisnęła swoją dłoń na jego i uśmiechnęła się.- Ta chwila będzie trwać. W nas.
Chłopak przez chwilą wpatrywał się w nią zszokowany, po czym głośno wypuścił powietrze z płuc.
- Jak ja się cieszę, że mam taką piękną, inteligentną dziewczynę.- wydusił po chwili. Przysunął swoją twarz do twarzy Sakury i złożył na jej ustach słodki pocałunek, który był koroną dzisiejszego dnia. Słodki pocałunek o smaku waty cukrowej.
- Dziękujemy za odwiedzenie nas, życzymy miłego wieczoru!- rozległ się głos kasjerki z wagonika, która otworzyła im drzwi i uśmiechała się uroczo. Odskoczyli od siebie w trybie „now” i pośpiesznie wyszli na ziemię (lekko kręciło im się w głowach).
- Ale to $@#!%^... - warknął Naruto przekleństwo.- Ale się wnerwiłem, w takim momencie... Ej, kto to?
Sakura i Naruto wytężyli wzrok na parę, która właśnie wychodziła z wagonu. Roześmiani, piękni, młodzi...


- KIBA I HINATA?- wykrztusiła parka, robiąc „face palmy”.
Na dźwięk swoich imion, Kiba i Hinata się odwrócili. Widząc swoich przyjaciół, Hinata spaliła raka a Kiba chciał się wycofać. Ale ktoś ich chwycił za ramiona i zaprowadził przed oblicze Sakury i Naruto. A tym ktosiem był...
- Shikaramaru?- zdziwił się Naruto.- Co ty tu...
- Cześć, ludzie!- usłyszał kobiecy głos, i zza pleców kumpla wyszła Temari.


- Co wy tu wszyscy robicie?- wydusiła Sakura, patrząc na swoich znajomych dość zszokowana. No Temari i Shikamaru... okej, ich można zrozumieć, ale żeby Hinata i Kiba?!

- No, podwójna randka!- powiedział radośnie Kiba.


- Nieźle!- krzyknął Naruto z zachwytem i poklepał kumpli po ramionach.- Jestem z was dumny.
Wszyscy się rozgadali, opisując wrażenia z dzisiejszego dnia i chwaląc atrakcje. Okazało się, że to Shikamaru i Temari zdobyli pierwsze miejsce w „najlepsze rybencje z miasta”, i wygrali kosz śledzi.
- Jak wracacie?- zapytał Naruto Kibę.
- No, mamy busa o 22:36...- powiedział z uśmiechem chłopak, ale ten uśmiech mu zrzedł, kiedy zobaczył że na zegarku widnieje godzina 22:40.- WY SOBIE CHYBA JAJA ROBICIE. TO BYŁ OSTATNI AUTOBUS.- wrzasnął.
- O cie cie, jak przykro.- mruknął Naruto i zakręcił na palcu kluczykami z auta.
- Stary, czy ty wiesz jak ja cię kocham?- rzucił Shikamaru i poklepał ziomka po plecach. Zaczęli iść w stronę auta.
- Nie, ale potrzebuję nowej portmonetki.- powiedział blondyn ze śmiechem i wysłał buziaka Shikamaru.
- O fuuuuuj, spadaj, rybna gejozo...- jęknął chłopak i schował się za plecami swojej dziewczyny.
- Naruto, uspokój hormony.- warknęła Sakura, ale potem zaczęła się śmiać.- Nie zdradzaj Sasuke.
- Sasugej? Zapomniałem. Sorry, Shika, nie mogę być z tobą, Sasuś będzie tęsknił.- powiedział ze skruchą Naruto i złożył soczystego buziaka na policzku kolegi.
- AHAHAHAHHAHAHAHAHA.- zaczął ryczeć ze śmiechu Kiba, widząc twarz oszołomionego Shikamaru i zieloną twarz.- Gościu, on zaraz nam się tu zrzyga...
- Byle nie na nową tapicerkę taty.- ze strachem wrzasnął Naruto, i podeszli do BMW.
- To jedziemy, co?
- Wyprawaaa do Mordoruuuuu!- wrzasnęła Temari.
- PO PIERŚCIEŃ!- ryknęła Sakura.
- Mój skarb, mój skarb...- gollumowym głosem Hinata głaskała tapicerkę.
- Ci hobbici...- głosem Gandalfa, Naruto odpalił auto i wyjechał z parkingu.
- Będę rzygać...- wyjęczał Shikamaru.
- NIE NA PIERŚCIEŃ, IDIOTO!- wrzasnął gollum-Hinata.
***

Kochani, to było trudne do napisania, mówiąc szczerze. Początek notki to perspektywa większości dziewczyn przed randką, i myśli prawdziwej kobiety. Próbowałam to jak najbardziej przybliżyć. Ciężko mi było pokazywać historię tylko dwóch osób, bo przyzwyczajona jestem do całej zgrai idiotów... Więc cieszę się, że Shikamaru i reszta zdecydowali się na podwójną randkę w Wesołym Miasteczku ;-) Komentujcie, bardzo proszę, jeśli macie ochotę na kolejną notkę!






czwartek, 13 sierpnia 2015

74. Poranek i herbaciarnia.


Halusien, ludzie! Wybaczcie że tak długo mnie nie było, ten brak motywacji i weny jest naprawdę męczący :”) W ogóle mam nadzieję, że uda mi się dodać tą notkę przed 15 sierpnia, gdyż tego dnia wyjeżdżam do Grecji i nie będę miała możliwości dodania. Dodałabym dzisiaj, ale no cóż, brak Internetu i piszę w Wordzie, ouh. Wiecie jakie to straszne uczucie nie mogąc grać w Lola i inne super gry? Sorka, musiałam się wyżalić! Zapraszam na czytanie, kochani, i proszę KOMENTOWAĆ J

           
            - Auć...- jęknął Naruto, budząc się z głębokiego, pijańskiego snu.- Co ja tu do cholery...- rozejrzał się wokoło i powoli zaczął sobie przypominać wczorajszy dzień.
Na komodzie leżał Sasori, Kakuzu zasnął w objęciach z kwiatkiem „Bendżaminem”, Kiba spał pod stołem z Gaarą, Kankuro z Temari i Shikamaru leżeli razem na stole bilardowym, Tobiego w połowie było widać zza otwartych drzwi łazienki, Ino i Hinata miały na twarzy wymalowane jajka wielkanocne i żaby, Konan z Yahiko i Nagato spali za telewizorem, Karin leżała na Suigetsu a reszty nie było widać. No właśnie, gdzie Sakura? Z bólem głowy podniósł się, zatoczył i postanowił zrobić krok do przodu. Wdepnął w coś mokrego.
- Mam nadzieję że to jest piwo, a nie...- Naruto się zaciął i otrząsnął z obrzydzenia. Tobi chyba nie zrobił siku na środku pokoju?
Powoli i w ciemności zaczął iść w stronę schodów. Sakura jest albo w łazience, albo... musi ją znaleźć! Wspinanie się po schodach było istną męczarnią dla upitego i nieprzytomnego człowieka. Każdy mięsień rwał go cholernie i ledwo szedł w miarę prosto. Z ulgą powitał szczyt schodów.
- Looool, śmierdzi mi tu zdechłą rybą...- mruknął i spojrzał w bok. Miał rację, Kisame zaliczył zgona i wisiał na poręczy.- Fuj.
Poszedł dalej, aż do pokoju Sasuke. W tej części korytarza było tak ciemno, że nic nie widział, więc na ślepaka wymacał klamkę i pociągnął.
- Czemu tak trudno się otwiera?- wyszeptał.
- Abrrr...- usłyszał pod sobą i ledwo opanował ryk strachu. To Deidara leżał pod drzwiami, a na jego ramieniu spał Sasugej. Naruto zaśmiał się cicho i przewrócił każdego na bok, aby otworzyć drzwi. Wszedł do środka i popatrzył na łóżko.
- Sakura?- powiedział do siebie i uśmiechnął się z ulgą.
Sakura spała jak zabita na łóżku Sasuke, pod czarną kołdrą. Jedną nogą oplatała pościel, a ręce trzymała pod głową.
- Jaka ona urocza...- mruknął do siebie.- Ale jak ten mały pijak tu się znalazł? Kiedy ostatnio ją widziałem tańczyła rybencję z Dei’em i Sasuke.
Naruto nie myślał nad tym długo, jak to Naruto. Po prostu uśmiechnął się szerzej i ucałował Sakurę w głowę, na co wymruczała „alleluja”. Zaśmiał się i chciał już wyjść, kiedy z osobistej łazienki Sasuke wyszedł Itachi.
- O, heja, Naruto.- wyszeptał mężczyzna. Po jego włosach spływała woda i miał na sobie tylko spodenki.- Sorka, musiałem się gdzieś wykąpać.



- Czy ty...- zaczął wściekle Naruto.
- Nic nie zrobiłem NASZEJ księżniczce, chłopie.- syknął gościu, akcentując „naszej” najbardziej jak można.- Po prostu jak tu wszedłem to akurat Deidara ją wnosił i ułożył na łóżku, a Sasuke przykrył, chyba zasnęła z nadmiaru alkoholu.

Naruto był szczęśliwy, że jego kumple zaopiekowali się Sakurą. Nawet jeśli nie mieli idealnie czystych intencji i nie byli bezinteresowni. 
- Okej, dzięki za info.- powiedział Naruto z wdzięcznością i poklepał Itachiego po ramieniu.- Tak poza tym, która godzina?
- Coś koło 12, myślałem że będzie koło 6, ale zapomniałem że po prostu wszystkie okna są zasłonięte.
- ŻE JAKKKK?- WRZASNĄŁ NARUTO. 
- Co jest, dzbanie, dlaczego wrzeszczysz? 
- O nie...... Umówiłem się że o 12 pomogę Starej Torbi... to znaczy Tsunade usmażyć żeby na grilla... No to wtopa...- jęknął blondyn i walnął się z pięści z głowę.
- Może zdążysz.- powiedział Łasica, znajdując zegarek na stoliku.- Jest dopiero 11:56.
- Osz ty w mordę!- ryk Naruto rozniósł się po całym domu, iż nawet Kisame spadł z poręczy. Sakura dalej spała jak zabita.- Lecę, stary! Pa, mordeczko!- to ostatnie było do Sakury, jeszcze szybko ucałował ją ponownie we włosy i poleciał aż się kurzyło. 
- Ten to ma zdrowie.- westchnął Itachi z zazdrością, usiadł na krześle, założył okulary oraz sięgnął po książkę.- Ci młodzi...
- Nie gadaj jak stary pryk, Łasico.- usłyszał zmęczony głos ze strony łóżka. Spojrzał  tam i mignęły mu zielone oczy w ciemności.
- Sorka, młoda, nie chciał cię obudzić, po prostu tak nagle...- zaczął mężczyzna, ale Sakura mu przerwała.
- Spokojnie, nie obudziłam się dlatego. Miałam okropny sen, że gonił mnie Sasori z marionetkami przebranymi za Tsunade i Jirayę, a potem wpadłam w objęcia jakiegoś chłopaka z maską przypiętą do ramienia. Maska była taka sama jak nosi Tobiasz, ale chłopak był niesamowicie przystojny, a Tobi pewnie nie jest taki. Potem ten chłoptaś zmenił się w starego, dobrego Tobiasza i zaprowadził mnie do Hidana, założyli na swoje puste łby takie kitki, taką jak ma Deidara, i mieli straszną bekę. Mi też to założyli, a nagle pojawił się Dei... a reszty nie opowiem, bo to zbyt straszne!- zakończyła swoją przemowę i wzdrygnęła się.- Masakra, oni tak obrzydliwie w tym wyglądali...



- O mój borze szumiący!- zaśmiał się Łasica.- Twoje sny są po prostu niemożliwe!
- Wcale nie!- rzuciła obrażonym tonem Sakura, wychodząc z łóżka i kierując się do łazienki.- Swoją drogą, mam nadzieję że Sasuke się nie obrazi że mu podbiorę ciuchy. I słyszę na dole rozgardiasz, pewnie się zaczęli budzić. 
Sakura podeszła do ogromnej komody, i otworzyła pierwszą szufladę. Oooops, to nie to, same bokserki. I, ej, czy to był stanik? Nie, jednak nie, to tylko okulary do wody. Wzięła sobie bokserki (no chyba się nie obrazi!) Kolejna szuflada poszła w ruch. O, koszulka z UFO i krótkie, czarne (dla Sakury do kolan) spodenki. 
- Biorę to!- mruknęła Sakura wymachując rzeczami przed nosem Łasicy.- Pamiętaj co wzięłam od Sasuke bo zapomnę i wtedy to dopiero będzie. Szkoda że nie ma bokserek w kotki, tylko w serduszka...
- Ej, czekaj, to chyba nie są jego boks...- zaczął Itachi, ale Sakura zatrzasnęła drzwi do łazienki i zamilkł.- Muszę namówić Sasuke aby potem oddał mi te bokserki.
***
        Sakura oparła się o ścianę pod prysznicem. Było jej trochę niedobrze, ale jak to się mówi? Skutki picia wódki? Zaśmiała się cicho. Życie jest za krótkie aby przejmować się takimi rzeczami, trzeba się wyszaleć bo młodość przemija najszybciej. To taka najkrótsza pora roku, jak lato. Z tego co słyszała, to starość będzie srogą zimą, a dla niektórych jednak jest ciepłą wiosną. Błędne koło, ouh. Ale ma rozmyślania, jak zwykle pod prysznicem. Natura wszechświata zaraz będzie, matko jedyna. Sakura potrząsnęła głową i wzięła na rękę sporo szamponu. Mydląc włosy myślała o przefarbowaniu się na jakiś inny kolor. Różowy jest jakiś taki śmiechowy, może kolor ciemnego złota?
Dobra, za długo już tu siedzi, pora wyjść. Spłukała resztki szamponu (miodowego, z dodatkiem róży! Sasuke to ma gust!) i wyszła spod prysznica
*** 
       - O dżiz....- jęknęła Konan, podnosząc się z ziemi.- Gorzej być nie mogło, śmierdzę jak Tobi, a to nie lada wyzwanie...
- Koni, jesteś okrutna!- pisnął Tobiasz, wychodząc z toalety.- Nie jestem złym chłopcem, a poza tym... jestem straszy od ciebie, phi!
- Jasne, jasne, na pewno.- rzuciła dziewczyna z sarkazmem.- Yahikooo, Nagatooo, ruszcie dupy, pora wstawać.
Yahiko ziewnął a Nagato zwinął się w kłębek. 
- A więc muszę użyć innych metod.- westchnęła Konan i kopnęła obydwu w pupę.
- AUUUUUUUUĆ! 
- Masz wspaniałe podejście do dzieci, Koni.- powiedziała z podziwem Ino, budząc Sai'a i Shikamaru (po prostu ich dusząc)- Załatw sobie jakieś z Yahiko.
- No wiesz. Yahiko jako ojciec? Nie widzę tego. On je przytula! Wyobrażasz sobie tak traktować dziecko?- powiedziała Konan z istną złością. 
- No zwykle tak się traktuje dzieci, moja droga.- powiedział Sasori, zeskakując z komody. 
- Co ty możesz o tym wiedzieć?- zapytała z przekąsem Konan.
- Dorabiam jako przedszkolanka.- uciął temat Sasori.- Uwielbiają moje marionetki.
- No to się nie dziwię, sprzedałbym je za fortunę.- mruknął Kakuzu, przewrócił się na drugi bok i spadł z komody.
- Frajer.- skwitował Sasori. 
- Pora budzić innych.- powiedziała Hinata cicho i potknęła się o Kibę.
***
       Sakura wyszła z łazienki, pachnąca i ubrana. 
- Ile laski mogą się kąpać?- powiedział ze śmiechem Itachi. 
- Nie było mnie ledwo...
- Trzydzieści minut? 
- No w sumie... 
Coś rypło o drzwi i Sakura podskoczyła. Spojrzała zdziwiona na Łasicę i odpowiedział jej tym samym. Drzwi się uchyliły i wyjrzał zza nich Dei. 
- O, siema, ludzie. 


- Siemka, Dei, wyglądasz jak zwykle kwitnąco.- rzuciła Sakura i podała mu rękę aby wstał.
- Dziena, kotku.- powiedział chłopak. Ziewnął, wstał i się przeciągnął. - Sasuke, wstań, przez ciebie mnie dupa boli.
Sakura i Itachi spojrzeli na niego rozbawieni.
- Nie w tym sensie, kretyni.- warknął chłopak.- Zasnęliśmy na ziemi, bo chłopak się upił i nie mogłem go znieść.
- Cześć.- mruknął Sasuke zza otwartych drzwi.- Dobrze spałaś?
- Oh tak, dziękuję że pytasz.- powiedział piskliwym głosem Itachi.- Tak się martwisz o swojego braciszka!
- Cicho bądź, Łasica. 




 - Zanieśliście Sakurkę na górę, jak miło.- uznał Itachi z wrednym uśmiechem.- A potem pilnowaliście drzwi przez noc, jacy wspaniali koledzy!
Sakura wyglądała na zdziwioną.
- Serio? Dzięki, chłopaki, fajne z was ziomki!- krzyknęła radośnie i przytuliła każdego.- A, pożyczyłam Twoje ciuchy, Saspacz, mam nadzieję że się nie gniewasz.
- Nie, no co ty.- powiedział Sasuke, patrząc w bok. 
- UUUUU, rumienisz się!- wrzasnął Itachi.- Bokserki też ma twoje.
Sasuke gwałtownie obrócił głowę, a Sakura zaśmiała się głupio i podrapała po głowie. 
- Idę zadzwonić, zaraz przyjdę.- rzuciła ze śmiechem i wyszła z pokoju. Wybrała numer do Naruto i czekała na połączenie.
- Halo?- odezwał się głos Naruto w telefonie.
- Cześć, to ja! Słyszałam o Tsunade, wszystko gra?
- W sumie tak, dostałem po mordzie bo spóźniłem się 5 minut. Masakra, serio. Ale usmażyliśmy już połowę żab!- powiedział zadowolony chłopak.- A jak tam u ciebie? Wyspana? Wiesz już gdzie bierzesz Deia w podziękowaniu?
- Tak, zaproszę go dziś do herbaciarni "Gumisie", tej takiej fajnej koło "Pijalni wódki i piwa". Może być?
- Może być.- zaśmiał się Naruto.- A, właśnie mam pomysł.
- Nomz?- zapytała zaskoczona.
- Poszłabyś ze mną jutro do Wesołego Miasteczka? Jest bardzo popularne, a poza tym... taka randka nam się przyda!
- Bardzo chętnie!- zawołała szczęśliwa Sakura a jej serce grało jakiś heavymetalowy koncert.
- Super! Napiszę do ciebie na fejsie, ustalimy o której się spotkamy i w ogóle.- głos jej chłopaka drżał z podekscytowania. 
- Okej, do potem!
- Pa, słodka!
Rozłączyła się i podskoczyła w miejscu, krzycząc "yeah!". Randka z Naruto, już jutro! Pisnęła ze szczęścia i wróciła do pokoju. 
- No to jak, chłopaki, idziemy zjeść śniadanie?- zapytała ze szczęśliwym uśmiechem, na który wszyscy odwrócili głowy. 
- P-Pewnie.- mruknął Sasuke.- Idziemy. 
Itachi zszedł po schodach za bratem, a Sakura zatrzymała Deidarę w drzwiach.
- Co jest?- zapytał patrząc na nią z wyczekiwaniem. Serce mu mocniej zabiło, kiedy chwyciła go za ramię.
- Co ty na to żebyśmy poszli dzisiaj do tej fajnej herbaciarni?- zaproponowała mu i zauważyła że spalił buraka- Nie mieliśmy za dużo okazji spędzić czasu jak prawdziwi kumple, zawsze w dużym gronie. Co ty na to?
- Świetny pomysł, młoda!- powiedział z szerokim uśmiechem i poczochrał ją po włosach.
- To o 15?
- Pewnie, przyjadę po ciebie!
- Ale super!- krzyknęła radośnie, po raz drugi w czasie kilku minut.
*- Tęskniłam za dawnym Deiem i naszymi spotkaniami- pomyślała*
- Będzie cudownie.- powiedział jakby do siebie.- Idziemy na śniadanie, chodź.
I w ramię w ramię rzucili się biegiem na schody, czując zapach pysznej jajecznicy a'la Łasica.
***
        Sakura stała przed swoją szafą wybierając ciuchy na spotkanie z kumplem. Zdecydowała się, że ubierze bluzkę w indyjskim stylu, w kolorze złota, z pięknymi haftami i ściągaczem w pasie, krótkie dżinsowe spodenki i kremowe, niskie buty na platformach.
- Ideolo.- mruknęła do siebie, założyła ciuchy i właśnie załadowała jej się gra. Grała w lola, wybrała ARAMA, bo Dei miał być za pół godziny. Po chwili, kiedy zgarnęła Lux pierwsze zabójstwo, usłyszała ryk motoru. 
*- Dei.- pomyślała.- Ale szybko!*
- Właź, dom otwarty, gram!- wrzasnęła przez okno i wróciła do gry. Usłyszała trzask drzwi wejściowych i kroki po schodach.
- Cześć, Sakura!- powiedział z rozbrajającym uśmiechem Dei, i usiadł koło niej. Objął ją ramieniem na przywitanie.- O, ja też lubię Lux, jest świetna na supporcie i midzie.
- Też tak sądzę!- powiedziała z zadowoleniem i rzuciła mu spojrzenie z ukosa. Miał na sobie czarną, obcisłą koszulkę, sprane jeansy, glany (nigdy nie ściągał tych swoich cudownych buciorów, głupek jeden!) i sygnet.- Zagraj sobie, pójdę zrobić coś do picia i pojedziemy zaraz.
- Pewnie, kotku.- założył słuchawki i wciągnął się w grę. 
*- Ahahaha, ten Dei i jego głupie "kotku", casanova jeden.*
Zeszła na dół, nalała im lemoniady z lodem i wzięła tacę z ciastkami. Weszła na górę w momencie, kiedy Deidara wrzasnął "YEAH!", bo zabił trzy osoby na raz i rozwalił inhibitor. 
- Masz, zdolniacho.- rzuciła ze śmiechem i podała mu lemoniadę.
- Dzięki!
Zamienili się i teraz ona grała. Doprowadziła grę do końca, w akompaniamencie krzyków Deidary i przybili sobie piątkę. 
- Nieźle, kotku!
- Nieźle, gościu!
Roześmiali się, dokończyli pić i jeść ciasteczka, porozmawiali chwilę o nowych mangach i zeszli na dół. Sakura zamknęła dom i obejrzała się za siebie. Zagwizdała z uznaniem.
- Nowy harley, co? Nie pochwaliłeś się!- powiedziała z zachwytem i uderzyła go pięścią w ramię.
- No wiesz, nie ma co się chwalić.- powiedział lekko speszony. 
- Jedziemy?
- Tak!
Wsiadła na siedzenie za nim i objęła go w pasie.
- Jazda!- krzyknęła ze śmiechem, na co on też się roześmiał, odpalił silnik i odjechali z zawrotną szybkością.
***
          Na miejscu byli po dziesięciu minutach, a Deidara zaparkował na pobliskim parkingu. Weszli do herbaciarni, czując boski zapach herbaty i ziół.
- Mniaaam.- szepnęła Sakura. 
- Bosko tu jest.- odszepnął chłopak. 
Usiedli w najbardziej kameralnym miejscu- przy stoliczku w rogu sali. Herbaciarnia była mała, ale niezwykle klimatyczna. Wszędzie leżały różne antyki, stare płyty winylowe i inne piękne rzeczy. Zamiast lamp, delikatne światło dawały świece rozmieszczone wszędzie gdzie się dało. Wybrali swoje herbaty (Sakura chciała karmelową z miodem, a Dei truskawkową) i chłopak poszedł zamówić. Dziewczyna postanowiła napisać smsa do swojego chłopaka.
-"Naruto, dojechaliśmy, tu jest strasznie fajnie i w ogóle świetnie. Musimy się tu razem wybrać. Dei poszedł zamówić. Do jutra!"- wysłała. 
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.
-"Cieszę się że dobrze się bawisz, ja jestem aktualnie na piwie z Kibą i Shikamaru, trzymaj się, słodka"- pisał.
Uśmiechnęła się czule i schowała telefon. Przyszedł Deidara z ich zamówieniem i zaczęli rozmawiać. Rozmowa kleiła się jak zawsze, chwalili herbaty, gadali o wszystkim i niczym. Było super! Po dwóch godzinach siedzenia, poszli do salonu gier i tam spędzili resztę wieczoru. Pod koniec spotkania Dei odwiózł ją do domu i o 22:06 już stała na swoim podjeździe. 
- Dzięki za dzisiaj, Dei.- powiedziała z uśmiechem.- Było świetnie.
- Dzięki, kotku, bawiłem się jak nigdy.- powiedział, odpowiadając na jej uśmiech.- Do następnego!
Pocałował ją w policzek, pomachał i odjechał. 
Weszła do domu, zmyła makijaż, zdjęła ciuchy i włączyła grę. Po jakimś czasie się położyła. Przykrywając się kołdrą, jej komórka zapiszczała.
-"Śpij dobrze, kochana, nie graj za długo i śnij o fajnych rzeczach"- napisał Naruto.
Przytuliła komórkę do serca i zasnęła z uśmiechem na ustach.
***
Podobało się? Następnym razem Naruto i Sakura spędzą razem czas na randce w Wesołym Miasteczku. Nie można się doczekać? Komentujcie! <3