wtorek, 30 października 2012

News

Zawieszam na czas nieokreślony z powodu kary :d Bardzo mi przykro i kiedy wrócę napiszę nową notkę :D Pozdrawiam :*

sobota, 27 października 2012

47. Rok.

***
Dedykacja dla Wiki, Asoki i Anonimki :D Dzięki wam za komentarze ;D
***
- Mamo, długo jeszcze?- spytała niecierpliwie Sakura mamę wyglądając zza okna samolotu.
Sakura z rodzicami wracała do Konohy po roku. Ostatnie 12 miesięcy spędziła w Anglii, gdzie jej tata miał pracę, ale wracali do domu. Dom. Tak właśnie myślała Sakura o mieście Konoha.
- Uspokój się, kochanie, za godzinę będziemy.- uspokajała córkę Pani Haruno.
Sakura wstała z miejsca i podeszła do barku.
- Colę z lodem, poproszę.- poprosiła barmana.
Trzymając brzęczącą szklankę Sakura poszła na miejsce. Siorbneła z kubka.
- Sakura! Zachowuj kulturę.- sykneła mama, ale uśmiechneła się.
- Spadaj. Hormony mi burzują.- powiedziała Sakura i zaśmiała się.
Tęskniła za swoimi przyjaciółmi. Nie wiedzieli że już wraca. Nie miała z nimi kontaktu od roku. Tęskniła za śmiechem Ino, wygłupami Kiby, uśmiechem Naruto i głosikiem Hinaty... Za wszystkimi tęskniła. Pragnęła znów się śmiać jak szalona w ich towarzystwie i nie być besztana za "złe zachowanie".
Przeniosła wzrok za okno. Widziała zachodzące słońce i... co to było? Czyżby? Wytężyła wzrok. Nadal nic.
Zerwała się z miejsca i wbiegła do pokoju "tylko dla personelu".
- Tu nie można wch...- powiedziała stweardessa ale Sakura jej przerwała:
- Przepraszam! Czy to Konoha tam w oddali?- spytała podekscytowana.
- Hmm, tak, to Konoha.- powiedziała stweardessa zdziwiona i spojrzała na nią podejrzliwie.
- Hm?- spytała Sakura widząc jej wzrok.
- Co Pani tu robi?
- Ah, przepraszam! Dziękuję bardzo za informację!- powiedziała Sakura i przytuliła niższą od siebie kobietę.- już spadam!
Wybiegła z kabiny i jak na skrzydłach poszłą na swoje miejsce.
Wyciągneła z kieszeni bluzy list.
"Czekamy".
Czy ONI nadal czekają? Czy ją pamiętają?
Atrament był jakby wyblakły od spojrzeń, które Sakura wlepiała w tekst w ciągu tego roku, ale list był w stanie nienaruszonym.
Samolot się zatrzymał.
- Jesteśmy na miejscu. Wysiadamy!- usłyszała głos kapitana. Serce jej mocnej zabiło.
- Wreszcie! Mój dom!- pomyślała radośnie.
Wzieła torbę i razem z matką wyszła z samolotu.
***
Oszołomiły ją znajome zapachy.
Pachniało latem. Latem, żywicą i słodkimi owocami.
Wciągneła powietrze do płuc rozkoszując się powietrzem. Zeszła po schodkach i razem z ojcem i matką weszła do taksówki.
***
Jechali niedługo. Po chwili znalazła się przy swoim "nowym" domu. Była to ogromna, biała willa, z balkonami, palmami i basenem. W środku była mała siłownia, pokoje, kuchnia, trzy łazienki, salon, przedpokój, no i oczywiście pokój Sakury. Na odległośc wybrała co chce do pokoju. Wybrała czarne łoże z baldahimem, zielono-czarne ściany, podłogę-przepaść (wizerunek przepaśći na podłodze i wygląda to zajebiście!), zielone biurko, szafę, komodę, komputer, biblioteczkę i "salon gier", czyli różne automaty, play station i takie tam w oddzielnym pokoiku złączonym z jej pokojem.
Weszli do domu taszcząc walizki. Sakurze dech zaparło. Wnętrze domu było wspaniałe. Weszła powoli po schodach i oglądała dom. Na końcu weszła do swojego nowego pokoju. Musiała aż przysiąść gdy zobaczyła jak on wygląda. Wiedziała że sama wybierała rzeczy, ale skutek był zajebisty.
Ciuchy poukładała w szafie a książki ułożyła na półkach.
- Sakura, idź kupić coś nowego bo tu jest cieplej i potrzebujesz nowych ciuchów.- powiedziała mama wręczając jej kartę kredytową.
Sakura nie była rozrzutna, ale postanowiła zaszaleć.
Szła uliczkami swojego ukochanego miasta. Doszła do centrum handlowego. Teraz czas nie będzie się liczył.
***
Sakura wracała do domu z torbami i zakupami. Jutro jest rozpoczęcie roku, tzw. impreza.
Kupiła:
- kilka zacnych t-shirtów w różnych kolorach.
- parę kolorów rurek.
- różne gadżety i takie tam.
- parę sukienek (m.in ciemnozieloną na początek roku)
- spódniczki.
- kilka par butów.
- kosmetyki.
Po prostu pierwszy raz kiedy tak zaszalała!
Wróciła do domu i znów zaczeła układać.
Kiedy później zeszła na dół na kolację (godzina 1:00), wszyscy spali. Sakura sięgneła do zaopatrzonej lodówki i zjadła pospolite kanapki (*.*) xd
Zmęczona, poszła spać.
***
- Cholera jasna, Sakura, już 7:00!! Za 3 godziny rozpoczęcie roku!- wrzasneła matka Sakury.
- Co?- wymamrotała Sakura nieprzytomna.
Lukeła na zegarek. Racja, była 7:04.
Wstała i powlokła się do swojej łazienki.
Ogarneła się "na luz" i zeszłą coś przekąsić. Kiedy zjadła owsiankę, poszła się szykować.
Ubrała ciemnozieloną sukienkę kupioną wczoraj, metalowy naszyjnik ze srebnym guzikiem na końcu, torbę na ramię i czarne trampki. Zrobiła sobie lekki, ale zabójczy makijaż, a włosy rozpuściła.
Spojrzała w lustro. Gotowa.
- O kuźwa, coś szybko mineły te trzy godziny...- mrukneła Sakura widząc że jest 10:01.
***
Sakura wzieła deskorolkę i pojechała do szkoły. Staneła przed bramą swojej szkoły. Wzruszona przeszła pod nią i weszła do szkoły. Wyjęła z torby swój stary kluczyk do szafki i wrzuciła do szafki deskorolkę. Słyszała, że impreza na początek roku jest w auli. Sakura szła szybko korytarzem. Ujrzała drzwi hali. Weszła cicho.
Na podium stała dyryktorka Tsunade. Nauczyciele i uczniowie tłoczyli się naokoło. Sakura szła przy ścianie i staneła.
- Witam w kolejnym roku! Serdecznie witam nowcy studentów, i starych też! Dobra, nie będe długo gadać.- mówiła Tsunade.
Sakura poczuła sympatię do chaotycznej derektorki.
- Bawmy się!- powiedziała Tsunade i muzyka się zgłośniła. Leciała właśnie piosenka Miracle.
Tsunade zeszła ze sceny. Sakura wyczekała na moment gdy była sama.
- Pani derektor?- powiedziała nieśmiało klepiąc po ramieniu Tsunade.
Kobieta odwróciła się. Spojrzała na Sakurę, i jej twarz rozpromieniła się.
- Sakura? To ty? Matko, jak wyrosłaś! Chcesz wrócić do szkoły?- powiedziała Tsunade przytulając ją szybko.
- Hai, ja w tej sprawie! Chciałam dołączyć do mojej starej klasy. Mogę?- powiedziała Sakura czerwona.
- Załatwione! Muszę lecieć, nauczyciele czekają.- powiedziała Tsunade smutno oddalając się. Przystanęła jednak i powiedziała odchodnym:
-Cieszę się że wróciłaś.
Sakura zasalutowała i patrzała w ślad za swoją dyrektorką. Lubiała ją i traktowała jak przyjaciółkę.
Dziewczyna rozglądnęła się. Nie widziała znajomych.
Postanowiła się poprzechadzać po sali.
Zauważyła że się jej sznurówka rozwiązała. Pochwaliła się by ją zawiązać ale...
- Auu!!- krzyknęła bo ktoś na nią wpadł.
- Jak chodzisz?!- warknął ktoś.
- Jak leziesz, ciemnoto?! Ty na mnie wpadłeś!- powiedziała Sakura nie podnosząc głowy.
- Co ty do chol...- ktoś zaczął ale Sakura wyprostowała się. Spojrzała w twarz rozmówcy. Oboje umilkli. Sakura patrzała prosto na Kibę.
- Kiba-kun?!- powiedziała zaskoczona.
- Sakura-san?!- powiedział Kiba zdezorientowany.
 Po chwili oboje wybuchneli śmiechem.
- Miło cię widzieć, kochany! Tęskniłam za twoim niewyparzonym językiem!- krzykneła czule Sakura przytulając się do Kiby i całując go w policzki. On odwdzięczył się tym samym.
- Wróciłaś! Ty naprawdę tu jesteś! Wróciłaś! - mówił w kółko z miną która sugerowała że jest w siódmym niebie.
- Tak, tym razem na dłużej!- powiedziała Sakura ze śmiechem.
- Pokażę cię reszcie!- szepnął nagle Kiba łapiąc dziewczynę za rękę i ciągnąc w tłum.
Sakura biegła ciągnięta przez przyjaciela.
Usłyszała szum znajomych głosów. Kiba stanął a Sakurę skrył za sobą.
- Mam dla was niespodziankę!- krzyknął zachwycony.
- Dawaj, Kiba!- usłyszała głos Shikamaru.
- No!- Ino też się niecierpliwiła.
- Nie trzymaj nas w niecierpliwości.- mruknął Gaara.
- Dobra, dobra... -powiedział Kiba z uśmieszkiem.- Ta daaaa!!
Odsłonił Sakurę. Rozległ się pisk. Sakura została otoczona przez ramiona przyjaciół.
- Sakura, to naprawdę ty!- krzykneła Ino płacząc ze szczęścia, ponieważ Sakura była jej najlepszą kumpelą.
- Sakura-san!- krzyczeli jeden przez drugiego Hidan, Tobi i Kisame.
- Sakura!
- To przecież Sakura-chan!
- Mała!
- Sakurka!
Ten głos rozpoznałaby wszędzie. Po chwili była w objęciach Naruto. Uniósł ją do góry. Wszyscy zaczeli się śmiać i wiwatować.
Spojrzała w te niepowtarzalne oczy, których tak jej brakowało.
***
Ładne? Nie dodam kolejnej jak nie będzie 6 komentów :<

środa, 24 października 2012

46. Wieści.

Sakura obudziła się z mocno bijącym sercem. To było takie realistyczne! Śniła jej się szkoła, walka z jakimś potworem i Naruto...
-Słodkie.- pomyślała.
Zeszła na dół.
- Cześć, mamo.- powiedziała Sakura do matki.
- Wreszcie wstałaś, leniu.- powiedziała matka ze śmiechem.- Było po ciebie już parę osób.
- Oj, czemu mnie nie budziłaś?- powiedziała Sakura z wyrzutem patrząc na zegarek. Była 12:00.
- Nie lubisz wcześnie wstawać w weekend!- powiedziała mama i podeszła do kuchenki pilnować gotującego się obiadu.
- Weekend?- sapneła Sakura.- No tak...
- Chciałam z tobą porozmawiać na pewnien temat.- powiedziała nagle mama.
- Co jest, mamo?
***
- Jak to?! Przeprowadzka?!- krzykneła Sakura zrywając się od stołu.
- Tata dostał pracę . Musimy na rok się przenieść. Wspominałam ci już że jest taka możliwość.- powiedziała mama uśmiechając się smutno.
- Ale ja nie brałam tego na serio!
- Przykro mi, córeczko. Wiem, że jesteś w tej szkole dopiero 2 miesiące ale musimy. Tak na marginesie, jutro wyjeżdżamy.
Sakura czuła się wściekła. Wściekła i załamana.
Bez słowa pobiegła do pokoju.
- Jak mogli!- syczała. Spojrzała w lustro. No tak. Przypomniało jej się że musi powiedzieć to przyjaciołom.
W szybkim tempie narzuciła na siebie ciemno-różową spódniczkę, czarny t-shirt i zielone conversy. Z szafy wyjeła zieloną torbę z głośnikami. Poczesała się i umyła zęby. Lekko się umalowała.
Zbiegła po schodach i jak rakieta wyleciała z domu.
Biegła uliczkami miasta. Naokoło niej ludzie kupowali, sprzedawali i spacerowali.
Pobiegła do domu Ino.
- Dzień dobry! Czy zastałam Ino?- rzuciła szybko Sakura do taty Ino.
- Cześć, młoda! Nie, poszła po ciebie ale spałaś. Kazała ci przekazać żebyś poszła do lasu za szkołą i zabrała ze sobą to.- Inoki dał jej papierową torbę.
- Co to?
- Nie wiem. Zobacz sama.- powiedział tata Ino z uśmiechem.
- Dziękuje, proszę pana! Do widzenia!- rzuciła Sakura odbiegając i kierując się w stronę szkoły.
- Pa!
Sakura zdyszna dotarła do szkoły. Brama była otwarta.
Weszła na teren szkoły i od razu skierowała się na tyły.
Kiedy weszła do lasku, ogarnęła ją ulga. Było dziś 30 stopni. Cień był chłodny i taki jakby wilgotny.
Staneła. Przed nią roztaczał się rajski widok. Dość duże jezioro, lśniące i piękne, zielona trawa i duża polana, a do tego jej przyjaciele leżący na brzegu.
- Sakura! Wreszcie, myśleliśmy że nie przyjdziesz! Czekaliśmy na ciebie z wejściem do wody!- krzyknęła Ino radośnie obejmując przyjaciółkę. Sakura zauważyła że dziewczyny mają na sobie stroje kąpielowe a chłopacy spodenki do wody.
- Jakbym wiedziała, wziełabym strój!- powiedziała Sakura z nutką żalu w głosie.
- Nie bój żaby! Luknij co masz w papierowej torbie.- powiedział Shikamaru.- To był pomysł Ino- świni.
- Baaaka!!- wrzasneła Ino rzucając się na Shikamaru.
Sakura wyciągneła z torby rzecz. Był to jasnoróżowy kostium dwuczęściowy.
- Idź się przebrać do krzaków.- powiedziała Hinata i pisneła. Kiba zaczął ją gilgotać.
Sakura poszła za krzaki. Zdjeła ubranie i założyła strój. Leżał jak ulał i do tego podkreślał jej wdzięki.
Wyszła zza krzaków.
Chłopacy zaczeli gwizdać.
- Uuu!! Sakurka!- gadali.
Puściła do nich oko. Usiadła na ręczniku Ino.
Zobaczyła że wśród nich są także goście z Akatsuki.
Nagle zobaczyła Naruto. Nie widział jej, bo siedział tyłem.
Podbiegła na palcach do niego.
- Ćśśśś!- szepneła do chichotającej TenTen.
Objeła Naruto za szyję od tyłu. Obrócił się zaskoczony.
- Siemka, Naruto!- powiedziała puszczając go i uśmiechneła się uroczo.
- Sakura-chan! Siadaj!- powiedział Naruto zachwycony nagłym pojawieniem się koleżanki. Zrobił trochę miejsca na ręczniku. Usiadła tuż przy nim.
- Jak tam?- spytała.
- Teraz o wiele lepiej!- powiedział Naruto szczerząc zęby.
- Ojtam, ojtam! Nudziło mi się bez was :<- powiedziała Sakura i dotkneła ręką jego rozczochranych włosów.- Masz zajebbiste włosy!
- Haha, twoje lepsze!- powiedział Naruciak ze śmiechem ciągnąc ją za kosmyk.
Bawili się w najlepsze.
Sakura nie zauważyła jak Kiba wymienia spojrzenia z Naruto, Nejim, Shikamaru, Painem i Saiem. Wszyscy na "raz, dwa i trzy!' chwycili dziewczyny i wrzucili do nagrzanej lekko wody. Sakura, Ino, Temari, TenTen, Konan i Hinata nie zostały dłużne. Zaczeły chlapać i robić kulki z błota spod wody i rzucać w chłopaków.
Potem dołączyła do nich reszta.
Sakura poczuła że coś jest nie tak.
Kiba chwycił sznurek od góry kostiumu Sakury i pociągnął.
Sakura chwyciła kostium na piersiach, ale był rozwiązany nadal.
- Sakurka, przepraszam, zachaczyłem!- krzyknął Kiba rumieniąc się widząc jak się Sakura szamotna.
Do Sakury podpłynała Ino i zawiązała jej kostium.
- Idiota.- powiedziała Ino do Kiby bo widziała że było to specialnie. Ale uśmiechała się.
Sakura wyszła z wody mokra, ale szczęśliwa. Po chwili dołączył do niej Naruto. Usiadła przy nim na ręczniku.
- Ale fajnie.- powiedziała zmęczona i natychmiast zasneła.
Obudziła się po godzinie. Naruto spał z głową opartą na jej głowie. Delikatnie się odsuneła i ułożyła go na ręczniku. Uśmiechneła się do śpiącego Naruto. Wyglądał jak aniołek. Istna niewinność. Pogłaskała go po twarzy i z odgarneła mu lecące do oczu włosy.Przeciągneła się.
Zobaczyła swoich przyjaciół drzemiących pod drzewami i na ręcznikach.
- Miły dzień. - pomyślała ale przypomniała sobie przeprowadzkę i że musi powiedzieć o tym przyjaciołom.
Kiedy wszyscy wstali wybrali się w drogę powrotną.
- Czemu Naruto tak się czerwieni?- pomyślała Sakura widząc jak Naruto rumieni się gdy na nią spojrzy.
Wieczorem przyszła do niej Ino.
- Wywołałam wszystkie zdjęcia które zrobiłam od kiedy tu jesteś, i przyniosłam kilka, ale mam więcej!- powiedziała szczęśliwa.- Zobacz!

















- Ej, pokaż to ostatnie!- powiedziała Sakura zdziwiona.
- To?- spytała Ino pokazując Sakurę i Naruto. Sakura spała a Naruto patrzał na nią tak...
- Skąd to masz? Przecież wszyscy spali i czegoś takiego nie było.- powiedziała Sakura zażenowana.
- Owszem, było. Udawałam że śpię!- powiedziała Ino z uśmieszkiem godnym diabła.
- Głupia!- powiedziała Sakura i ją szturchneła.
- Sama jesteś ;p
- Możesz jutro zwołać grupę na ósmą pod szkołą? Wiem że jutro jest niedziela, ale chcę wam coś powiedzieć.- powiedziała Sakura cicho.
- Nie ma sprawy.
***
Rano Sakura pobiegła na spotkanie. Gdy wszyscy byli zaczeła:
- Mam do was sprawę.
- Mów kochana!- powiedział Kiba śmiejąc się.
- No właśnie! Co jest?- powiedziała Hinata z uśmiechem.
- Tata dostał inną pracę. Przenoszę się na rok.- powiedziała Sakura cicho czując łzy zbierające się jej pod powiekami.
Nastała cisza. Dla Sakury była ona niczym krzyk.
- Kłamiesz.- powiedział Kiba z pustymi oczami.
- Wcale nie. Przyszłam się pożegnać. Jadę za godzinę.- powiedziała Sakura.
- Czemu dopiero teraz nam to mówisz?- powiedział Naruto podchodząc do niej i patrząc w oczy. Jego były pełne bólu.
- Chciałam spędzić ostatni dzień jakgdyby nigdy nic.
Ino, TenTen, Konan, Temari i Hinata podbiegły do przyjaciółki, przytuliły i pozwoliły by płakała. One też płakały.
- Przepraszam was. Muszę iść. Żegnajcie.- powiedziała Sakura i pobiegła.
Wszyscy byli wmurowani. Ich słońce, ich gwiazda dająca blask klasie, odchodzi.
- Mam pomysł.- powiedziała nagle Hinata.
***
Sakura siedziała w fotelu w samolocie.
- Za 10 minut lecimy.- powiedział kapitan.
Sakura wyszła z samolotu by kupić coś do picia.
Wracała do samolotu. Była już za barierką odgradzającą.
- Sakura!!- usłyszała i odwróciła się zdziwiona. 10 metrów od niej stali wszyscy jej przyjaciele. Chłopcy, dziewczyny, akatsuki...
- Będziemy tęsknić.- krzykneli. W górę wznieśli transparent. Pisało tam "Jesteś naszym słońcem. Już tęsknimy! Zobaczymy się za rok!". Sakura czuła łzy cieknące na policzkach. Podbiegła do barierki.
- Kocham was! Byliście moimi najlepszymi przyjaciółmi!- krzykneła głośno.
- Odlatujemy!- powiedział kapitan.
Sakura wbiegła do samolotu i usiadła obok mamy. Spojrzała przez okno.
Wszyscy jej machali.
Krzyczeli coś i wznosili w górę transparent.
- Proszę Pani? Jakiś Pan o nazwisku Uzumaki kazał to Pani dać.- powiedziała stweardessa podając list Sakurze.
Sakura rozłożyła go drżącymi rękami.
"Sakura. Nie miałem okazji by porozmawiać z tobą osobiście. Pamiętaj. Kochamy cię. I ja cię kocham. Jesteś naszym słońcem. Bez ciebie to nie to samo. Wróć szybko. Czekamy!"- przeczytała i wypuściła powietrze w płuc. "Czekamy".
W środku było jeszcze coś. Wyjęła z koperty zdjęcie:


Sakura otarła łzy. Ten list i zdjęcie podniosły ją na duchu. Poczeka cierpliwie ten rok i znów ich ujrzy.
***
C.D.N
Czy Sakura wróci? Kiedy? Jak? Kogo spotka? Dowiecie się w następnej notce ;)
Starałam się! <333 Nie dodam kolejnej jak nie będzie 6 komentów :< A jest już gotowa ;o

środa, 10 października 2012

45. Zagadka.

***
Gomen że mnie nie było! Wiecie jak to jest, szkoła :/ Gomen jeszcze raz i zapraszam na notkę! Aha, dedykacja dla kochanej CarpeDiem ;D
***
Sakura powoli się budziła. Usiadła na łóżku. Rozejrzała się. Jakimś cudem znalazła się w swoim domu.
- Sakura, wstałaś już? Szkoła czeka!- usłyszała wołanie mamy.
- Tak, wstaję!- odkrzyknęła i rzuciła się by pozbierać ubrania leżące na ziemi. Z szafy wyjęła ciemno cyklameno- biało- czarną bluzkę, czarne rękawiczki bez palców, cyklamenową opaskę, czarną przepaskę do bluzki i czarne, jeansowe bermudy. Poczesała się, umyła zęby a oczy pociągnęła tuszem i kredką.
                                        
Zbiegła po schodach na dół. 
- Nie ma czasu na śniadanie, wezmę do szkoły, spóźnię się!- szybko krzyknęła chwytając śniadanie do szkoły. Cmoknęła mamę w policzek i wybiegła z domu. Po chwili wróciła.
- Moja torba! Na śmierć zapomniałam!- powiedziała wkurzona wpadając do kuchni.
- Ale Sakura, torbę masz na ramieniu!- powiedziała mama patrząc na nią ze zdziwieniem.
- ... Aha.- mruknęła Sakura zażenowana i ponownie wybiegła z domu. Pędziła jak strzała do szkoły.
Przy bramie wychamowała. Wyciągnęła rękę by ją otworzyć ale była zamknięta.
- Co do jasnej...- warknęła siłując się z bramą.
- Ale widok!- usłyszała z boku. 
Nie patrząc rzuciła ze wściekłością:
- Może ty to otworzysz, co mądralo?!
Spojrzała od niechcenia w bok i zamarła.
- Tak? Sam otworzę nie siłując się.- powiedział drwiąco Shikamaru.
- Sorki, Shikamaru, jestem wściekła bo się spóźnię! A ty co tu robisz?- powiedziała Sakura przepraszającym tonem.
- Lekcje odwołane z nieznanego powodu.- powiedział Shikamaru pokazując na tablicę ogłoszeń obok bramy.
-" Szkoła zamknięta na czas nieokreślony."- przeczytała na głos Sakura.- Ale czemu?
- Mówiłem już że z nieznanego powodu.- mruknął leniwie Shikamaru siadając na zwalonym drzewie wiśni.
- Mhm, nie słuchałam...- westchnęła cicho dziewczyna i poprawiła torbę zsuwającą jej się z ramienia.
- Mówiłaś coś? To zamknięcie jest dość dziwne. Zwykle jestem szczęśliwy w takich sytuacjach ale coś jest nie tak.- powiedział Shikamaru niepewnym tonem co mu się raczej rzadko zdarzało.
Sakura spojrzała na szkołę za bramą.
- Najlepiej będzie pójść tam i się dowiedzieć.- szepnęła i wzdrygnęła się lekko. Wiatr się nasilił a niebo zaczęło ciemnieć.
- Zbiera się na burzę. Do miasta mamy kilometr.- powiedział Shikamaru kiepsko maskując zdenerwowanie, ponieważ szkoła stała w lesie, w pewnym "sadzie" z drzewami wiśni "Sakury".
Sakura przełknęła ślinę.
- Taaak.
Usłyszeli szybkie kroki. Odwrócili się i zobaczyli że ku nim biegnie Kiba.
- Co jest? Czemu nie idziecie do szkoły?- spytał i zobaczył że Shikamaru pokazuje mu ogłoszenie.- Aaa, to by dużo wyjaśniało. 
Cała trójka spojrzała w górę. Zaczęło kropić.
- Nosz cholera...- szepnął Shikamaru.
Shikamaru wraz z Kibą i Sakurą rzucili się ku bramie. Była zamknięta. 
- Nie pobiegniemy przecież do domu! Za daleko!- powiedziała Sakura zdenerwowana.
- No właśnie!
 Sakura spojrzała na mur. Był dość wysoki ale zdołałaby się chyba wspiąć.
- Ej, chłopaki, mam pomysł? Wespnę się na mur i was podciągnę.- powiedziała pewnym tonem.
- Jasne, jeśli ci się uda. - powiedzieli sarkastycznie. 
Sakura uśmiechnęła się lekko.
- Więcej wiary.- mruknęła.
- Ale ja pierwszy.
Kiba odeszedł kilka kroków.
Spojrzał na półtorametrową bramę.
-"Uda się"- pomyślał.
Zaczął biec. Z rozpędu pięknym skokiem odepchnął się od ziemi i z kocią zwinnością wylądował na szczycie. 
Rozległ się śmiech.
Kiba położyła się płasko na murze i wyciągnął ręce ku nim.
Sakura chwyciła jego dłonie. Dziewczyna wspięła się na mur wsuwając nogi w szczeliny.
Po chwili dołączył do nich Shikamaru.
Usłyszeli szczekanie.
- Akamaru, wreszcie!- powiedział Kiba wkurzony. Wielki pies również tu wskoczył.
- Tobie koszula się rozpięła, głupku.- powiedziała Sakura śmiejąc się by ukryć swoje zażenowanie.
Chłopak zapiął koszulę.
Zaczęło padać. Nie kropić. Już nawet nie padać. LAĆ.
Zaskoczyli z muru i pobiegli ku szkole. Zchowali się pod dachem.
Kiba próbował otworzyć drzwi ale były zamknięte.
- Cholera!- krzyknął.
Sakura pomyślała.
- Mam przeczucie że jest do szkoły drugie wejście. W naszej tak było.- powiedziała niepewnie.
 Poszli sunąc tuż przy ścianie by dach ich chronił przed deszczem.
Zobaczyli szopę nie używaną od lat. Była kiedyś własnością woźnego.
Sakura z chłopakami i psem pobiegła ku niej. Drzwi były zamknięte na kłódkę. Sakura wyjęła z torby spinkę.
- Tradycyjne metody są najlepsze.- powiedziała.
Zaczęła dłubać przy kłódce. Po chwili ta puściła. Weszli do środka. Było tu sucho. Pachniało dymem tytoniowym, gumą do żucia i mokrym drewnem.
Sakura zaświeciła starą lampkę. Oświetliła wnętrze. Były tu noże, koce, stolik, szafka i coś przykryte płachtą. Sakura odsunęła ją i jej oczom ukazało się 6 karabinów.
- Co one tu robią?!- wyszeptała.
- Chyba wiem. Podobno są na wypadek ataku.- powiedział cicho Shikamaru. Akamaru cicho pisnął.
Sakura sięgnęła po jeden. Był dość lekki jak na broń.
Pełen magazyn. Pod płachtą znajdowało się całe wyposażenie.
Sakura przypięła do spodni "pasek" na amunicję i na zaczepienie broni. Wyciągnęła z torby rzeczy i włożyła tam nóż, kulki dymne, gaz usypiający i coś wyglądające na pudełko z prochem, w rzeczywistości było tzw. proszkiem ciemności. Miał fajną funkcję (kiedy się go podpali nie płonie, ale świeci, nazwa do tego jest dziwna xd) i antidotum na większość trucizn.
Kiba wziął 2 karabiny na wypadek, nóż i kulki dymne. Shikamaru to samo.
Wiedzieli że coś się stanie i muszą mieć broń.
Sakura spojrzała w kąt. Była tam klapa w podłodze.
- Chłopaki, wiem, jak iść do szkoły.- powiedziała z uśmiechem.
Otworzyli klapę i zeszli na dół. Szli ciemnym korytarzem. Nagle Kiba, idący pierwszy o coś wyrżnął.
- Ałć!- warknął. Korytarz tu się skończył, była tu drabinka. Sakura popchnęła go lekko i zaczęła się wspinać po drabince.
Weszli do mrocznego pokoju. Sakura go rozpoznała. Była tu tylko raz. Był to gabinet Kakashiego Hetake.
- O jaaaaaa....- szepneła.
Podeszła do gablot. Było tu pełno zdjęć z książkami i zaginionymi pismami.
 - Idziemy.
Wyszli z gabinetu i weszli na korytarz. Za dnia był jasny i przytulny, ale teraz, gdy słońce zakrywały chmury, było mrocznie i ponuro. Usłyszeli trzask.
- Co to?- spytał nerwowo Kiba.
- Skąd mam wiedzieć, baranie?!- warknął Shikamaru.
Szli korytarzem. Nagle ich drogę zastąpiła bestia. Chimera jakaś.
Cała trójka sięgnęła po karabiny. Rozległy się strzały. 
Nagle z nikąd pojawił się Naruto, Akatsuki i cała reszta paczki. Byli na końcu korytarza.
- Skąd wy tu?- wrzasnęli umykając ciosowi chimery. 
- Jak widać, walczymy!- ryknął Kiba.
- Pomoglibyście!- krzyknął Shikamaru. Ku zdziwieniu Sakury, Kiby i Shikamaru reszta miała noże. Chłopaki podali Naruto i Painowi po karabinie (jak pamiętacie wzięli zapasowe)
Ogon chimery, niezwykle jadowity waż o dwóch głowach, nagle ominął obronę Naruto i Kiby stojących ramię w ramię. Miał właśnie ich ugryźć ale między nimi a chimerą pojawiła się przeszkoda. Sakura zasłoniła ich. Waż ją ugryzł. Jak w powolnym filmie Sakura upadała na deski. Naruto rozszerzyły się oczy. Upadł mu karabin. Pochwycił go (karabin) Hidan. Borys (ten nowy) rzucił się by pochwycić upadającą Sakurę. Przy pomocy reszty zabili chimerę.
Sakura oddychała ciężko. 
- Sakura, nie rób nam tego!- wrzasnął Naruto z furią. Łzy cieknęły mu stróżkami po twarzy. Kiba rzucił się pod antidotum do torby Sakury. Kiedy zobaczył że buteleczka się roztrzaskała, krzyknął przeraźliwie.
Borys zaczął robić sztuczne oddychanie. Ino dzwoniła po karetkę.
Oddech Sakury ustał.
- Nie.- szepnął Naruto. Na korytarz wtargnęli lekarze. Rzucili się by ratować życie bohaterce.
***
Ciemność. Widziała tylko ciemno. Jak w śnie w jej głowie wyświetlały się obrazy. Ekipa ratująca kogoś. Ambulans. Szpital. Specjalny przypadek. Nagle zrozumiała że tym kimś była ona, Sakura. Czy właśnie ogląda swoją śmierć?
***
Naruto patrzał jak jego przyjaciółce próbują ratować życie. 
Widział jak przez mgłę.
***
Sakura budziła się. Na razie było wszystko podwójne. Kiedy się wyostrzyło spojrzała w bok. W sali szpitalnej gdzie leżała siedziała cała jej klasa i akatsuki. 
- Sakura.- usłyszała. Spojrzała w górę. Nad nią stała dyrektorka.
- Twój czyn był odważny i lekkomyślny. Mogłaś stracić życie.- powiedział Tsuande i łza jej spłynęła po policzku. 
- Nic mi nie jest. Tylko trochę boli mnie serce. Tylko tyci-tyci.- powiedziała chrapliwym głosem. Sama go nie rozpoznała.
Odwróciła się ku siedzącym przy niej Kibie i Naruto.
- Sakura. Dziękuję. To było dla mnie czymś strasznym, nigdy więcej nie poświęcaj życia dla takiego idioty jak ja.- powiedział Kiba cicho i się rozpłakał.- Jak dobrze że żyjesz!
Spojrzała w bok. W twarz Naruto.
- Przepraszam cię, nigdy nie rób takich rzeczy... Dziękuje!- powiedział Naruto z mokrą od łez twarzą.
Pochylił się i najzwyklej w świecie ją przytulił.
***
Podoba się? Jak będą komenty zrobię kolejne notki, foch :<