sobota, 18 maja 2013

58. Święty Mikołaj, lama i nabuzowane zozole.

Siemanko! Wróciłam z nową notką! Tym razem jest dla mojego hobbita, M. ;3
***
Razem z Naruto, Sakura wracała powoli do domu. Chłopak trzymał rękę na jej ramionach.
- Naruto, ostatnio zauważyłam że spędzasz dużo czasu z Hinatą-chan. Przyjaźnicie się?- zapytała mimochodem, patrząc na niego spod grzywki.
- To moja dobra koleżanka.- odpowiedział krótko.
- EJ, SHIKAMARU! DAWAJ MI TĄ LAMĘ, BO SIĘ OD NIEJ ZALAMISZ!- usłyszeli krzyk Ino, odwrócili się.
Za nimi, udawając kurczaka, szedł Choji.
- Ołłł, jeeee!- mówił do siebie, chodząc na podkurczonych nogach.
Shikamaru trzymał w ręku smycz... lamy. Ładna, rudowłosa lamula. Za nim biegła Ino z kozą.
- Baakaaa.- powiedziała Sakura. 
Wsiadła na lamę i pojechała w siną dal. A potem zawróciła.
- Fajna, lama. To nara!- krzyknęła, biorąc pod rękę oszołomionego blondwłosego głupka i szybkim krokiem oddalając się.   
- Wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało, dla mnie to, mało!!- usłyszeli z komina głos nabuzowanej zozolami TenTen. Mało tego. Był to komin.... Neji'ego.
- Co tam Tenten robi?- zapytała Sakura, patrząc na dom klanu Hyuuga.         
- Pewnie jest Świętym Mikołajem.
- Głupi jesteś? Świętym Mikołajem? W PRAWIE-LATO?
- Phy.   
Doszli do domu Sakury.
- To pa, mała.- powiedział szczerząc się.
Chciał pocałować ją w policzek.
Sakura gwałtownie obróciła głowę.
- 1-0 dla mnie. - mruknęła cicho, pocierając swoimi wargami o jego. Usta Naruto były miękkie, ciepłe i słodkie. Jak czekolada.
Sakura weszła do domu, pozostawiając Naruto nadal niezaspokojonego jej ust.
Powolnym krokiem powlókł się do domu.

Na Sakurę w kuchni czekali Elliot z Borysem.
- I jak było?- zapytał Elliot radośnie.
- Mówiłam Ci coś.
- Ale...
- Mówiłam.
- No ale zakazałaś wchodzić na żyrandol, nie do piekarnika...
- Borys, ty małpo, zamknąłeś Elliota w piekarniku.
- Sam chciał poczuć jak czuje się kurczak.- odparł Borys z fochem.
- NO ALE ON NIE JEST KURCZAKIEM.
- Ale prawie był. 
- Prawie, to był spalony.
Elliot otarł blond włosy z sadzy i uśmiechnął się szeroko.
- Nie bój żaby, Sakurka, zrobiony jestem z drewna!
- Widać, fajczysz się.- powiedziała Sakura wskazując na jego palący się sweter.
***
Następnego dnia Sakura obudziła się w łóżku. A przecież zasnęła na kanapie!
Na ziemi leżał, jeden na drugim, Borys i Elliot. Ten drugi był cały w liściach, a pierwszy normalnie, jak człowiek.
 Wstała z łóżka, ubrała mundurek, zjadła coś i lekko się umalowała. Powlokła się do szkoły. Na stole zostawiła im kartkę: "Nie bój żaby, boś nie żaba, jestę w szkolę. Sa-chan"
Pierwszą lekcją był polski z Kurenai, ostrą babką, kochającą się w nauczycielu biologii, Akumie. 
Siedząc w ławce razem z Ino, zapomniała na chwilę o Borysie i Elliocie. 
Z drugiego końca sali, Naruto siedzący koło Kiby puścił do niej oko.
Uśmiechnęła sie do niego szeroko.


- Don't worry, don't worry, don't worry babyyy...- usłyszała ciche nucenie Sasuke siedzącego przed nią.
Odwrócił się do niej i uśmiechnął lekko.
 Na długiej przerwie do klasy wszedł Itachi Uchicha, starszy brat Sasuke.
- EJ, LAMO MŁODA, ZAPOMNIAŁEŚ ŚNIADANIA I MADARA KTÓRY ROBIŁ ŚNIADANIE SIĘ WKURZYŁ.- warknął wbijając do klasy.
- O, Sakura-chan! Witaj, madame!- powiedział całując ją w policzek, co ją zmurowało. - Mój brat nie zasłużył. BO LAMA. Śniadanie jest dla Ciebie.- dokończył podając jej obento.
- Coś ty...- mruknęła. Wszyscy ich obserwowali.


- Lecę, pa, madame.- powiedział puszczając oczko do dziewczyny.
Rozległy się chichoty po tym, jak wyszedł z klasy. Naruto miał wzrok zabójcy.
Sakura unikała jego spojrzenia.
Pod koniec lekcji do ich klasy weszła dyrektora Tsuande.
- Jako że chcę się was pozbyć, macie NAKAZANE wyjechać na kilka dni na wycieczkę szkolna- nad Jezioro.- powiedziała z uśmiechem.- Jedzie też cała klasa druga (Akatsuki) i grono nauczycielskie. Ja też pojadę, bom zołza leniwa.
***
Rano prawie wszyscy zebrali się pod szkołą z bagażami. Elliot i Borys obiecali Sakurze, że zajmią się jej domem pod jej nieobecność.
Kiba grał w łapki z Shikamaru, Choji obserwował ich jedząc chipsy, Sakura i Konan udawały pandy i wspinały się po drzewach, Hinata siedziała napięta jak struna na murku a reszta chłopców grała w piłkę. Jedynie Sasori siedział w cieniu obserwując wygłupiające się Konan z Sakurą. Reszta dziewczyn jeszcze nie przyszła.
Kiedy byli w komplecie, Tsunade wskazała na autokar. 
- TO JEST BUS. RÓBCIE ZDJĘCIA, BO TO RZADKI OKAZ.
Wsiedli do autobusu. Brakło pięciu miejsc. Na dachu postanowili usiąść Kisame, Kakuzu, Zetsu,  Shino i Temari. Myśleli że to będzie dobra zabawa, ale...
- Itachi będzie prowadził.- oznajmiła Kurenai.
- NIEEEEEE!!!! 

***
I jak? Liczę na 10 komentarzy, nawet ponad bo was kocham :3