środa, 21 stycznia 2015

72. Dobry towar i ważne słowa.

Cześć wszystkim, co u Was? Chcę Was naprawdę bardzo, bardzo przeprosić. Od dodania mojej ostatniej notki minęło ponad pięć miesięcy, a ja nadal nie poczuwałam się do powrotu tutaj. Jedynym moim wytłumaczeniem jest brak weny, przemijające zapalenie na NaruSaku (i w ogóle "Naruto", moją nową miłością jest "Fairy Tail") i po prostu brak czasu, bo przecież zbliżające egzaminy robią sieczkę w głowach rodziców :'))) Więc jeśli jeszcze trochę Was interesuje mój blog- proszę przeczytajcie to, naprawdę dam z siebie wszystko. Dziękuję i przepraszam. A notkę dedykuję Krakenowi89, przypomniał mi o mojej odpowiedzialności za tego bloga i jego czytelników! 





***
         Mama Deidary przez dłuższy czas patrzała na nich bez słowa. Następnie uśmiechnęła się uroczo do Sakury, podeszła do łóżka i kopnęła Deidarę z obcasa w brzuch, a chłopak zakrztusił się i obudził. Gdy podniósł głowę oberwał w czambo z główki i zaliczył zgona. 
- Jesteś Sakura, tak? Przepraszam za mojego syna. Obudzisz ich? Zrobię śniadanie.- powiedziała kobieta ze przerażającym uśmiechem (wciąż nie odrywała oczu od swojego syna).- Chłopcy zupełnie nie mają wyczucia co wolno a co nie. 
           Mama Deidary wyszła z pokoju a Sakura patrzała za nią z otwartymi ustami. Deidara nie mógł się zdecydować czy masować swój brzuch, czy głowę. W końcu padło na brzuch, bo stwierdził że głowa nie jest mu potrzebna a brzuch tak, w końcu jak mu się żołądek skurczy to będzie musiał pić mniej piwa. 
- Twoja mama jest super, od teraz to moja idolka.- powiedziała Sakura gapiąc się na drzwi którymi wyszła mamusia jej kumpla. 
- Żartujesz sobie? Ta kobita to koszmar mojego życia... w gimnazjum zrobiła mi lunch z różowymi króliczkami, wiesz jaki obciach? I napisała na tym "dla mojej księżniczki"...- rzucił Dei z zawiścią i przeczesał ręką włosy. Sakura parsknęła śmiechem i przez przypadek zrzuciła z łóżka Itachiego, który zaspany spadł na podłogę. Uderzenie w ciało BARDZO stałe obudziło go do końca i z wiązanką przekleństw zaczął rozcierać bolącą (cudowną) pupę. 
- Sakura, jesteś najgorszą kupą na świecie.- warknął i usiadł na łóżku między trupami Tobiego i Sasoriego, stękając z bólu i znowu się podniósł. 
- No cóż, spędzając dzieciństwo z takim kretynem jak ty, to musiałam się nauczyć kilku rzeczy, między innymi jak porządnie cię wkurzyć!- powiedziała z uśmiechem i klepnęła go mocno w tyłek.
- AUUUAAAAA!- wrzasnął chłopak, i zanim zdążył ją chwycić oraz zamordować, wzięła telefon i uciekła do drzwi.
- Idę pomóc mamie Dei'a, a ty zdołałeś już obudzić resztę tej psychicznej grupki.- rzuciła i mrugnęła do niego. Odwróciła się i zeszła po schodach. Cały dom był utrzymany w ciepłej tonacji- brzoskwiniowe ściany, drewniane balustrady, podłogi oraz schody, białe elementy na ścianach układające się w kształt kwiatów i kremowe lampy zwisające z sufitu. Wszystko to było naprawdę przyjemne dla oka, chociaż to całkowite przeciwieństwo pokoju Deidary (swoją drogą było to duże pomieszczenie z neonowymi żółto-zielonymi ścianami i pomarańczowymi meblami, zaklejone masą plakatów). 
                Na dole nie za bardzo wiedziała gdzie znajduje się kuchnia, więc poszła na chybił-trafił i weszła do salonu.
- Przepraszam?- rzuciła cicho w głąb pomieszczenia, nieśmiało robiąc krok do przodu.- Pani Douhito? 
- Sakura!- różowowłosa podskoczyła ze strachu i syknęła "cholercia". Odwróciła się za szybko i zobaczyła mamę Deidary (wychodzącą zza drzwi których wcześniej nie zauważyła) oraz z całej siły walnęła się w mały palec u nogi.- Wybacz że cię wystraszyłam, szukałaś mnie? 
- Owszem, chciałam zapytać czy mogłabym pani w czymś pomóc!- powiedziała Sakura najspokojniej jak umiała i po cichu zaczęła kląć i machać nogą.
- Skaczesz jak Deidara na haju, owsiki masz? A może jakiś dobry towar ktoś ci sprzedał i... SIĘ NIE PODZIELIŁAŚ?- zapytała groźnie blondynka, zdmuchując włosy z twarzy.
- Nie, psze pani, niestety nie. Po prostu ta zjeb... to znaczy PIĘKNA sofa mnie zaatakowała i boli mnie paluszek.
- Czyli to nie dobry towar...- mruknęła ze smutkiem Pani Douhito.- A już myślałam że będę mogła zaprzestań kupowania trocin u tego dupka Kakashiego, za każdym razem mnie robi w balona. Skończmy temat brzozowych trocin, i tak wolę mielony groszek. Nazywam się Reina Douhito, jestem najukochańszą mamusią najpiękniejszej księżniczki pod słońcem- Deidary.- powiedziała kobieta i zaprowadziła Sakurę do kuchni. 
- Ja jestem...
- Tak, wiem, Sakura Haruno, najcudowniejsza dziewczyna pod słońcem i głupia kupa. Deidara mówi przez sen.
Różowowłosa zapisała sobie w głowie że musi zabić Deidarę i dać go żabom na pożarcie. Następnie pomogła zrobić Reinie (bo tak kazała jej się zwracać kobieta) śniadanie dla wszystkich- czyli jajka sadzone (z napisem "Księżniczka" dla Deidary), chlebek (bez skórki dla Deidary), serek (z różowymi mentosami dla Deidary) i kawę (zbożową dla Deidary, z mlekiem). Ułożyły wszystko na tacy i poszły zanieść to chłopakom (wcześniej zjadły razem, nie chciały jeść w towarzystwie zwierząt i księżniczek). Kiedy weszły do pokoju wszyscy byli półprzytomni i coraz bardziej trzeźwi. 
- Czeeeeść, Sakiiii... Doooobry, Pani Douhi-HICK-to...- mruknął Sasori i ziewnął. Położył się na ramieniu Deidary, zamknął oczy i przewalił się do tyłu. Pod Tobim, który próbował wstać, ugięły się kolana i rąbnął głową o szafkę, wyrzucając bieliznę Deidary naokoło. 
- Piżamowa impreza... hihihihi....- jęknął chłopak i oberwał od Kakuzu. Reina stała tam, coraz bardziej nabuzowana negatywnymi emocjami. W końcu uśmiechnęła się uroczo i powiedziała:
- Deikociku, moja najpiękniejsza żabciu, księżniczko, pokaż swoim kolegom kolekcję lego i barbie, szczególnie tą nową. Pamiętasz? Z edycji limitowanej... ma różowe włosy!- Deidara z każdym słowem coraz bardziej czerwieniał. 
- KŁAAAAAAMSTWA, PERFIDNE KŁAAAMSTWA!- wrzasnął na cały dom, kiedy wszyscy zaczęli pokładać się ze śmiechu na ziemi. 
- Ależ nie, Dei, przecież nawet twoje bokserki są w różowe delfinki i lalki barbie!- powiedziała słodko Sakura pokazując dowody zbrodni i zakładając je na głowę. Nagato i Itachi również założyli sobie na głowę bokserki księżniczki (jeden miał bokserki w korony, a drugi w kotki i serduszka) i zaczęli razem z Sakurą tańczyć góralskie pląsy. Reina Douhito, osiągając swój cel i śmiejąc się do rozpuku, cicho wyszła z pokoju. 
- NIENAWIDZĘ WAS, DUPKI. P-POWINNIŚCIE WYŁYSIEĆ...- powiedział blondyn ze łzami w oczach i sięgnął po swoje śniadanie. 
- KSIĘŻNICZKA.- przeczytał Sasori i wylał ze śmiechu swoją owsiankę.- NIE WIERZĘ, DEIDARA. TWOJA MAMA JEST GENIALNA, ZAŁATWIĘ JEJ AŻ SUSZONE ŻABY!
Wszyscy w ryk, a Deidara schował się pod kołdrę (co nie było zbyt dobrym wyjściem, bo Tobi puścił cichacza). 
        Telefon Sakury cicho zadzwonił. Nie usłyszałaby tego, gdyby nie wibracje. Patrząc czy nikt nie zauważył, wyszła z pokoju i spojrzała na wyświetlacz. "Naruto"- przeczytała. 
- Halo?- odebrała Sakura uśmiechnięta od ucha do ucha. Nawinęła kosmyk włosów na palec i zaczęła się nim bawić.
- Jesu desu... Cześć, Sakura. Co tam? Jak się udał wieczór z dziewczynami? Dużo piłaś?- usłyszała głos swojego chłopaka, dość zaniepokojonego o stan pijaństwa swojej ukochanej. Sakurze zrzedła mina.
- To znaczy... wynikło kilka małych spraw, po wczoraj.- plątała szybko i nie wiedziała jak ująć to w słowa. Było jej najzwyczajniej w świecie głupio!
- Jakich... spraw?- zapytał Naruto spokojnie.
- No... wczoraj byłam z dziewczynami, trochę się upiły a ja poszłam na spacer by się trochę rozluźnić i uciec od tych oparów piwska. W parku spotkałam chłopaków z Akatsuki, pogadaliśmy chwilę i przysiadłam na ławce. Jakoś się złożyło że zasnęłam... i obudziłam się w domu Deidary a po...- nie zdążyła dokończyć.
- CO TY POWIEDZIAŁAŚ? W DOMU DEIDARY? CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ.- rzucił wściekle.- TERAZ TO ON JEST TWOIM NOWYM CHŁOPAKIEM? CO?
- Naruto, spokojnie. Daj dokończyć, proszę.- powiedziała szybko.- Obudziłam się u niego, ale wszyscy tu byli. Razem z jego mamą! Do niczego nie doszło, nap...
- Spałaś z nim?- usłyszała tylko.
- O czym ty do cholery gadasz? Myślisz że przespałabym się z...
- Spałaś z nim w jednym łóżku? 
- Ja... tak, nie okłamię cię. Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło!- nawet nie dokończyła zdania, a chłopak się rozłączył. Wpatrywała się w telefon i nie wiedziała co robić. Była na siebie wściekła, jednocześnie było jej bardzo przykro. Po chwili, gdy dotarło do niej że musi coś z tym zrobić, gwałtownie wbiegła do pokoju Deidary (wszyscy na nią patrzeli, słyszeli kawałek rozmowy przez drzwi), wzięła z szafy chłopaka nową koszulkę oraz swoją torbę, zbiegła na dół i wypadła przez drzwi wejściowe jak rakieta. Musiała go znaleźć, i to szybko! Rozmawiając z Naruto słyszała muzykę graną tylko przy salonie gier "Megażabol", więc skierowała się w tamtą stronę. Nie mógł być daleko! Biegła przez kilka minut, była zdyszana i spocona jak świnka. Dobiegając do salonu zaczęła się rozglądać dookoła. Gdzie on do cholery mógł być? W środku go nie było, więc pobiegła dalej. I nagle mignęły jej specyficzne blond włosy w tłumie. To na pewno był on. Skórzana kurtka, sprane jeansy, bandana i czarne trampki. Nagle zrobiło jej się słabo, wszystko naokoło się wyciszyło. Stał w miejscu i na coś patrzał, plecami do niej. Zrobiła kilka kroków, będąc pewna że jak zrobi coś szybciej to wszystko runie. Kiedy był na wyciągnięcie ręki objęła go rękami od tyłu i przytuliła się. Uderzyło ją jego ciepło i delikatny zapach wody kolońskiej. Chłopak napiął mięśnie a po chwili się rozluźnił dotykając jej dłoni.
- Sakura.- wyszeptał. Chciał się odwrócić, ale nie pozwoliła mu.
- Naruto, ja... przepraszam. Nie chciałam żeby to się tak potoczyło, wiem że to słaba wymówka! Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w całym życiu, nie potrafię sobie wyobrazić życia bez ciebie.- wychlipała. Łzy leciały jej z oczu potokiem, nie potrafiła ich powstrzymać. Naruto stał w miejscu i nie potrafił wydusić z siebie słowa. 
- Sakura!
- Nie odwracaj się!
- Sakura...- wyrwał się jej, gwałtownie odwrócił i przytulił ją do siebie. Jak mógł się dłużej na nią gniewać? Przez głupią zazdrość? Przecież ich związek jest ponad to!- Już dobrze, nie płacz, okej? Proszę... Sakura...
A ona objęła go z całych sił i łkała. Nie było jej już smutno. To ze szczęścia i ulgi.
- Więęęęęc... mam rozumieć że mnie kochasz, bardzo, bardzo, bardzo, bardziej od anime?- powiedział Naruto z uroczym uśmieszkiem, chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą.
- C-Co ty mówisz, kretynie?- syknęła Sakura paląc buraka.
- Noooo czeeeekam... 



Sakura popatrzała w prawo i w lewo czy nikt nie patrzy, pociągnęła Naruto za koszulkę w dół i pocałowała go w mięciutkie usta. Chwilę się z nim pobawiła a minutę później przygryzła mu wargę, aż jęknął  Jego delikatny zarost przyjemnie zajechał jej twarz i moment później się od niego odsunęła oraz spojrzała mu w twarz. Oszołomiony chłopak nie wiedział co powiedzieć, więc znowu przysunęła się do niego, stanęła na palcach i wyszeptała mu do ucha najważniejsze słowa na świecie. I to wcale nie było "Chodźmy zagrać w lola".
***
Mam nadzieję że chociaż trochę się podobało, jeśli jeszcze ktoś tu jest to proszę komentować :)))