niedziela, 27 maja 2012
niedziela, 20 maja 2012
36. Miłość, czy się odrodzi?
***
Hmmm. Notkę dedykuję Amy i gościowi Anonimowi który nie lubi SasuSaku :*
***
To niemożliwe! A jak? To nie mógłbyć... Ale był.
Młody chłopak wyszedł z wody. Nie widziała go zaledwie parę miesięcy... Najwyżej 5 miesięcy. Włosy mu się wydłużyły na policzkach, oczy nabrały blasku... Sam seks... (jak to mówi moja koleżanka :D) Nie mogła w to uwierzyć. Nie zauważył jej jeszcze. Cóż, zmieniła się. Włosy obcieła i wyglądała bosko, nabrała ciałka w niektórych miejscach (xd) i była jeszcze seksowniejsza... Leżała na hamaku między dwoma palmami. Miała okulary na nosie.
- Dzień dobry! - powiedział Naruto nie zdawając sobie sprawy kim jest kobieta na hamaku.
- Dzień dobry! A nasmaruje mi pan plecki?- spytała Sakura z uśmiechem bawiąc się z nim. Odpuściła mu grzechy a on jej choć nie wiedziała o tym.
- Eeee... Oczywiście, proszę pani! - powiedział zawstydzony trochę Naruto.
Zeszła z hamaka i usiadła na pniu. Naruto kleknął i zaczął delikatnie rozcierać na jej plecach krem.
- A mogłabym wiedzieć jak się pan nazywa?- spytała zalotnie.
- Nazywam się Uzumaki Naruto! Proszę mów mi po imieniu. A pani?- spytał chłopak z uśmiechem.
- Powiem ci potem, Naruto. - powiedziała Sakura nadal wiedząc że Nauto się nie domyśla.
- Chciałabyś pójść ze mną do wody? - spytał Naruto z zniewalającym uśmiechem.
- Jasne, z przyjemnością! - krzykneła ochoczo Sakura.
Weszli do wody, wariowali do wieczora.
Hmmm. Notkę dedykuję Amy i gościowi Anonimowi który nie lubi SasuSaku :*
***
To niemożliwe! A jak? To nie mógłbyć... Ale był.
Młody chłopak wyszedł z wody. Nie widziała go zaledwie parę miesięcy... Najwyżej 5 miesięcy. Włosy mu się wydłużyły na policzkach, oczy nabrały blasku... Sam seks... (jak to mówi moja koleżanka :D) Nie mogła w to uwierzyć. Nie zauważył jej jeszcze. Cóż, zmieniła się. Włosy obcieła i wyglądała bosko, nabrała ciałka w niektórych miejscach (xd) i była jeszcze seksowniejsza... Leżała na hamaku między dwoma palmami. Miała okulary na nosie.
- Dzień dobry! - powiedział Naruto nie zdawając sobie sprawy kim jest kobieta na hamaku.
- Dzień dobry! A nasmaruje mi pan plecki?- spytała Sakura z uśmiechem bawiąc się z nim. Odpuściła mu grzechy a on jej choć nie wiedziała o tym.
- Eeee... Oczywiście, proszę pani! - powiedział zawstydzony trochę Naruto.
Zeszła z hamaka i usiadła na pniu. Naruto kleknął i zaczął delikatnie rozcierać na jej plecach krem.
- A mogłabym wiedzieć jak się pan nazywa?- spytała zalotnie.
- Nazywam się Uzumaki Naruto! Proszę mów mi po imieniu. A pani?- spytał chłopak z uśmiechem.
- Powiem ci potem, Naruto. - powiedziała Sakura nadal wiedząc że Nauto się nie domyśla.
- Chciałabyś pójść ze mną do wody? - spytał Naruto z zniewalającym uśmiechem.
- Jasne, z przyjemnością! - krzykneła ochoczo Sakura.
Weszli do wody, wariowali do wieczora.
- Mogę się dowiedzieć wreszcie jak masz na imię? - spytał nieśmiało. - Bo trochę przypominasz moją ukochaną... która... Za którą bardzo tęsknię...
- Naruto.... To ja, Sakura Haruno... Błagam, wybacz mi dawne grzechy..! - krzykneła.
Naruto szeroko otworzył oczy. No tak. To ona. Piękne, różowe włosy, szmaragdowe oczy które odsłoniła przed chwilą zza okularów i piękna figura.
- Sakura! Ja cię tak kocham! Wybacz mi również! Wróć do mnie! - powiedział i zagłębili się w pocałunku. Sakurze łzy pociekły po twarzy.
- Naruto... Marzyłam o tym...
Noc spędzili RAZEM w hotelu pięciogwiazdkowym. Dwa dni potem wracali samolotem do Liceum Konoha . Jeszcze parę dni do zakończnia wakacji i znów się zobaczą z przyjaciółmi... Sakura spała na ramieniu Naruto.
- Kocham cię, wiesz? - szepneła przez sen.
- Wiem, ja ciebie też...
***
I jak, Anonim? Lepiej? Pozdrawiam <3
piątek, 18 maja 2012
35. Parę miesięcy później...
***
Notkę dedykuje mojemu drogiemu koledze, Ugryźowi =^.^=
***
Wyszli z kabiny zaczerwienieni i ze rozczochranymi włosami.
- Nie wierzę że to zrobiłam.- szepnęła obejmując siebie rękami.- Nie chcę tego.
- Zdarza się...
- Co ja powiem Naruto? On mi nie wybaczy. Jaka ja jestem walnięta.
Wyszli z łazienki i zwrócili się ku wyjściu. Pożegnali się. Sakura skierowała się prosto do domu niebieskookiego. Dom był zamknięty ale go słyszała. Wskoczyła zwinnie jak kot na murek a potem na drugie piętro domu Naruto. Złapała się parapetu okna kuchni i staneła na nim. Weszła przez lekko uchylone okno. Staneła w kuchni słysząc dziwne odgłosy z pokoju Naruto.Weszła po małych schodkach na pięterko i spojrzała przez uchylone drzwi. Był tam Naruto. Ale nie sam. Była z nim jakaś brązowowłosa piękność... Miała piwne oczy, jasnobrązowe włosy i była leciutko opalona. Ciuchów miała mało, część leżała na podłodze. okrywała ją różowa spódniczka niewiele dłuższa od paska do spodni, wyzywający różowy biustonosz i nic więcej. Bluzka, leginsy i kurteczka leżły na ziemi. Sakura przystaneła w półkroku do pokoju. Wiedziała że też zdradziła Naruto ale żeby ujżeć to na własne oczy że on też zabawia się z jakąś zdzi... oj, przepraszam za określenie młodszych czytelników, z jakąś lalunią? W Sakurze zawrzała krew. Czuła jak fala prądu i nienawiści zalewa jej ciało.Weszła do pokoju. Naruto spojrzał na nią.
- Sakura?! Co ty tu robisz?! Miałaś być w bibliotece albo u Ino! - krzyknął chłopak z przerażeniem.
- Tak, miałam.- powiedziała z pustymi oczami.
- Sakura!
- Naruto, zrywam z tobą. - szepneła wciąż z pustymi oczami. - Ja też cię zdradziłam ale nie na twoich oczach. Z Sasuke. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć, proszę.
- Sakura-chan... - szepnął z przerażeniem wpatrując się w różowowłosą.
Dziewczyna wybiegła z pokoju. Znienawidziła go.
Teraz ma czas dla Sasuke... Dla jej Sasuke...
Następnego dnia w szkole stała z Sasuke przy drzewie.
- Kiedy będą?- spytał Sasuke głaszcząc ją po włosach.
- Za chwilę.
Czekali na Ino, Shikamaru, Hinatę i Kibę bo mieli iśc razem do kina.
- Jasne, słonko. - powiedział i pocałował ją namiętnie.
Parę miesięcy później.
Sakura nie była już z Sasuke. Rozstali się w zgodzie i nadal było jak dawniej. Kilka dni potem Sakura wyjechała na Hawaje na parę miesięcy. Sakura nie widziała Naruto od tamtego dnia bo wyjechał w pilnej sprawie na Karaiby, ale nie wrócił bo mu się tam spodobało.
Miała plan wrócić na nowy rok szkolny do Konoha. Bardzo się cieszyła. Teraz jechała na plażę na Karaibach. Usiadła na piasku. Prawie nikogo tu nie było. Nagle zauważyła coś. Przecież to niemożliwe!
***
I jak?
Notkę dedykuje mojemu drogiemu koledze, Ugryźowi =^.^=
***
Wyszli z kabiny zaczerwienieni i ze rozczochranymi włosami.
- Nie wierzę że to zrobiłam.- szepnęła obejmując siebie rękami.- Nie chcę tego.
- Zdarza się...
- Co ja powiem Naruto? On mi nie wybaczy. Jaka ja jestem walnięta.
Wyszli z łazienki i zwrócili się ku wyjściu. Pożegnali się. Sakura skierowała się prosto do domu niebieskookiego. Dom był zamknięty ale go słyszała. Wskoczyła zwinnie jak kot na murek a potem na drugie piętro domu Naruto. Złapała się parapetu okna kuchni i staneła na nim. Weszła przez lekko uchylone okno. Staneła w kuchni słysząc dziwne odgłosy z pokoju Naruto.Weszła po małych schodkach na pięterko i spojrzała przez uchylone drzwi. Był tam Naruto. Ale nie sam. Była z nim jakaś brązowowłosa piękność... Miała piwne oczy, jasnobrązowe włosy i była leciutko opalona. Ciuchów miała mało, część leżała na podłodze. okrywała ją różowa spódniczka niewiele dłuższa od paska do spodni, wyzywający różowy biustonosz i nic więcej. Bluzka, leginsy i kurteczka leżły na ziemi. Sakura przystaneła w półkroku do pokoju. Wiedziała że też zdradziła Naruto ale żeby ujżeć to na własne oczy że on też zabawia się z jakąś zdzi... oj, przepraszam za określenie młodszych czytelników, z jakąś lalunią? W Sakurze zawrzała krew. Czuła jak fala prądu i nienawiści zalewa jej ciało.Weszła do pokoju. Naruto spojrzał na nią.
- Sakura?! Co ty tu robisz?! Miałaś być w bibliotece albo u Ino! - krzyknął chłopak z przerażeniem.
- Tak, miałam.- powiedziała z pustymi oczami.
- Sakura!
- Naruto, zrywam z tobą. - szepneła wciąż z pustymi oczami. - Ja też cię zdradziłam ale nie na twoich oczach. Z Sasuke. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć, proszę.
- Sakura-chan... - szepnął z przerażeniem wpatrując się w różowowłosą.
Dziewczyna wybiegła z pokoju. Znienawidziła go.
Teraz ma czas dla Sasuke... Dla jej Sasuke...
Następnego dnia w szkole stała z Sasuke przy drzewie.
- Za chwilę.
Czekali na Ino, Shikamaru, Hinatę i Kibę bo mieli iśc razem do kina.
- Jasne, słonko. - powiedział i pocałował ją namiętnie.
Parę miesięcy później.
Sakura nie była już z Sasuke. Rozstali się w zgodzie i nadal było jak dawniej. Kilka dni potem Sakura wyjechała na Hawaje na parę miesięcy. Sakura nie widziała Naruto od tamtego dnia bo wyjechał w pilnej sprawie na Karaiby, ale nie wrócił bo mu się tam spodobało.
Miała plan wrócić na nowy rok szkolny do Konoha. Bardzo się cieszyła. Teraz jechała na plażę na Karaibach. Usiadła na piasku. Prawie nikogo tu nie było. Nagle zauważyła coś. Przecież to niemożliwe!
***
I jak?
czwartek, 17 maja 2012
34. Zdrada.
***
Nie, jeszcze nie zawieszam bloga jeśli o tym myślicie.GDZIE MOJA ATANIH? Nie widzę cię ;( Gdyby co oświadczyn Naruto nie ma w tym blogu, ok? Są tylko parą tak normalnie :D
***
Sakura wybrała się do biblioteki. Wybrała książkę "Romans Fenji Cheng". Usiadła na podłodze i zaczeła czytać. Biblioteka była pusta. Nikogo prócz niej nie było. Nagle poczuła lekki powiew wiatru. To Sasuke. Usiadł obok niej na podłodze.
- Cześć, Sakura-chan. - powiedział z uśmiechem. Ale on miał ładny uśmiech!
- Cześć, Sasuke-kun, jak tam? - spytała.
- Doskonale. - powiedział.
- To dobrze. U mnie też jaskoś leci.
Nagle Sasuke był stanowczo za blisko niej. Spojrzała w górę i zobaczyła jego iskrzące, czarne oczy. Pochylił się i poczuła jakby musneły ją skrzydła motyla. Złożył delikatny pocałunek na jej policzku.
-Sasuke-kun? - spytała zaczerwieniona patrząc z niedowierzaniem na chłopaka.- Nie rób tak, to nie jest w porządku.
- Nic nie mów, proszę, Sakura-chan.
Tym razem pocałował ją w usta. Wiedziała że to niedobre. Że ma chłopaka. Ale nie potrafiła mu się wyrwać. Był zbyt silny.
Wyprostowała się i popatrzyła mu w oczy... Jego czarne oczy... Ujeła jego twarz w dłonie i jeździła palcami po jego skroni, oczach, ustach... To było silniejsze od niej. Pocałowała go namiętnie a ręce włożyła w jego lśniące, czarne włosy. Dopiero teraz zauważyła jaki on jest przystojny.
- Poczekaj chwilkę...- powiedziała zaczerwiona i pobiegła do toalety. Spojrzała w lustro. No tak. Zaczerwieniona twarz, rozmazany makijaż i włosy w nieładzie. Ograneła się i jeszcze raz spojrzała w lustro. Tak lepiej, ale musi jakoś uciec. Czuła się okropnie w stosunku do Naruto. Poczuła oddech na karku. Sasuke położył ręce na jej talii i pocałował lekko szyję. Jej ręka mimo woli powędrowała do jego twarzy i pogłaskała go lekko. Jego ręka ściągneła z jej szyji apaszkę i całował ją po szyji w górę kiedy doszedł do jej ust uśmiechnął się lekko.
- Mogę?- spytał namiętnie.
- Tak. - padła odpowiedź z jej ust.- "NIE, NIE, NIE!"- wrzeszczał jej wewnętrzny głos.
Całował ją kierując się do jednej z kabin. Oparł ją o ścianę i całowali się gorąco. Drzwi leciutko się za nimi zamknęły.
***
I jak? Przepraszam za Sasusaku ale miałam na to wenę.
Nie, jeszcze nie zawieszam bloga jeśli o tym myślicie.
***
Sakura wybrała się do biblioteki. Wybrała książkę "Romans Fenji Cheng". Usiadła na podłodze i zaczeła czytać. Biblioteka była pusta. Nikogo prócz niej nie było. Nagle poczuła lekki powiew wiatru. To Sasuke. Usiadł obok niej na podłodze.
- Cześć, Sakura-chan. - powiedział z uśmiechem. Ale on miał ładny uśmiech!
- Cześć, Sasuke-kun, jak tam? - spytała.
- Doskonale. - powiedział.
- To dobrze. U mnie też jaskoś leci.
Nagle Sasuke był stanowczo za blisko niej. Spojrzała w górę i zobaczyła jego iskrzące, czarne oczy. Pochylił się i poczuła jakby musneły ją skrzydła motyla. Złożył delikatny pocałunek na jej policzku.
-Sasuke-kun? - spytała zaczerwieniona patrząc z niedowierzaniem na chłopaka.- Nie rób tak, to nie jest w porządku.
- Nic nie mów, proszę, Sakura-chan.
Tym razem pocałował ją w usta. Wiedziała że to niedobre. Że ma chłopaka. Ale nie potrafiła mu się wyrwać. Był zbyt silny.
Wyprostowała się i popatrzyła mu w oczy... Jego czarne oczy... Ujeła jego twarz w dłonie i jeździła palcami po jego skroni, oczach, ustach... To było silniejsze od niej. Pocałowała go namiętnie a ręce włożyła w jego lśniące, czarne włosy. Dopiero teraz zauważyła jaki on jest przystojny.
- Poczekaj chwilkę...- powiedziała zaczerwiona i pobiegła do toalety. Spojrzała w lustro. No tak. Zaczerwieniona twarz, rozmazany makijaż i włosy w nieładzie. Ograneła się i jeszcze raz spojrzała w lustro. Tak lepiej, ale musi jakoś uciec. Czuła się okropnie w stosunku do Naruto. Poczuła oddech na karku. Sasuke położył ręce na jej talii i pocałował lekko szyję. Jej ręka mimo woli powędrowała do jego twarzy i pogłaskała go lekko. Jego ręka ściągneła z jej szyji apaszkę i całował ją po szyji w górę kiedy doszedł do jej ust uśmiechnął się lekko.
- Mogę?- spytał namiętnie.
- Tak. - padła odpowiedź z jej ust.- "NIE, NIE, NIE!"- wrzeszczał jej wewnętrzny głos.
Całował ją kierując się do jednej z kabin. Oparł ją o ścianę i całowali się gorąco. Drzwi leciutko się za nimi zamknęły.
***
I jak? Przepraszam za Sasusaku ale miałam na to wenę.
poniedziałek, 14 maja 2012
33. Szmaragdowe oczy ponownie się otwierają.
***
Dedykacja dla mojej wrednej, acz fantastycznej siostrzyczki, OLGUSI-CHAN i równie wrednego braciszka, SASPIKA!!!
***
- Ej! Naruto, nie!- usłyszał i ktoś go ściągnął z powrotem na asfalt. Spojrzał na wkurzoną i załamaną twarz Kiby na której jeszcze nie zaschły łzy.
- Naruto nie, proszę... - powiedział a głos mu zadrżał.
- Nie moge i ciebie stracić... Sakura była dla mnie jak siostra, kochałem ją bardzo... Byliście mi najbliżsi... Do mnie jeszcze nie dotarło to że u...umarła...
Naruto poklepał Kibę po ramieniu bo nie potrafił wyrazić słowami swych uczuć...
- Wracajmy.- powiedział jedynie. W milczeniu wrócili do szpitala. Tsuande obrzuciła go czujnym wzrokiem.
- Uzumaki... Naruto... - szepneła i przytuliła czule chłopaka do siebie. Naruto rozrozpłakał się w jej koszulkę.- Nie płacz... Będzie dobrze...- PANI TSUNADE! Proszę szybko wejść na salę! - krzyknął rozemocjowany doktor.
Tsuande spojrzała na Naruto i wbiegła do sali.
- Tak?
- ONA SIĘ BUDZI! - krzyknął. Tsuande zrobiła wielkie oczy.
- Niemozliwe! - krzykneła i podbiegła do łóżka szpitalnego na którym leżała Sakura. To była prawda.
Sakura Haruno otwierała powoli oczy. Światło padło na jej zielone, iskrzące oczy.
Cała klasa wbiegł do sali. Naruto zatrzymał się przy drzwiach. Z niedowierzaniem spojrzał na Sakurę.
- Widocznie potwór miał truciznę, która czasowo zatrzymywała serce. - powiedział uszczęśliwiony lekarz.
Sakura wstała powoli uważając na ranę którą zadał jej Henbi. Spojrzała na przyjaciół.
- A było tak czarno... Teraz jest kolorowo! - szepneła i zaśmiała się. Teraz każdy ją przytulał i każdy mówił po parę słów.
- Sakura, bez ciebie żyć byśmy nie mogły! - krzykneła Ino z Hinatą.
Przy Sakurze stanął Naruto. Spojrzał jej w oczy i nic nie mówiąc pocałował namiętnie obejmując w pasie. Po policzku stoczyła mu się łza.
- Bez ciebie nie ma mojego życia...- wyszeptał jej do ucha.
- Bez ciebie mojego też.
- Chciał się zabić. - powiedział Kiba wkurzony że on jeszcze tylko nie przytulikował Sakury.- Spadaj, teraz ja. - powiedział ze śmiechem do Naruto i przytulił Sakurę i pocałował ją w policzek.
- Yo, nee-chan! - krzyknął radośnie a Akamaru szczeknął i polizał Sakurę.
- A więc, wracamy do domu! - powiedziała Tsuande klepiąc Jairyę po ramieniu (gościu wbił się w ziemię).
Sakura rozejrzała się zachwycona dookoła. Cieszyła się że tak to się skończyło... Nagle wszystko się rozmazało i gwałtownie zamknęło oczy. Po chwili powoli je otworzyła. Leżała na podłodze koło łóżka. Sen? No tak, przecież takie rzeczy się nie zdarzają.
***
I mówiłam że nic nie jest pewne? :>
Dedykacja dla mojej wrednej, acz fantastycznej siostrzyczki, OLGUSI-CHAN i równie wrednego braciszka, SASPIKA!!!
***
- Ej! Naruto, nie!- usłyszał i ktoś go ściągnął z powrotem na asfalt. Spojrzał na wkurzoną i załamaną twarz Kiby na której jeszcze nie zaschły łzy.
- Naruto nie, proszę... - powiedział a głos mu zadrżał.
- Nie moge i ciebie stracić... Sakura była dla mnie jak siostra, kochałem ją bardzo... Byliście mi najbliżsi... Do mnie jeszcze nie dotarło to że u...umarła...
Naruto poklepał Kibę po ramieniu bo nie potrafił wyrazić słowami swych uczuć...
- Wracajmy.- powiedział jedynie. W milczeniu wrócili do szpitala. Tsuande obrzuciła go czujnym wzrokiem.
- Uzumaki... Naruto... - szepneła i przytuliła czule chłopaka do siebie. Naruto rozrozpłakał się w jej koszulkę.- Nie płacz... Będzie dobrze...- PANI TSUNADE! Proszę szybko wejść na salę! - krzyknął rozemocjowany doktor.
Tsuande spojrzała na Naruto i wbiegła do sali.
- Tak?
- ONA SIĘ BUDZI! - krzyknął. Tsuande zrobiła wielkie oczy.
- Niemozliwe! - krzykneła i podbiegła do łóżka szpitalnego na którym leżała Sakura. To była prawda.
Sakura Haruno otwierała powoli oczy. Światło padło na jej zielone, iskrzące oczy.
Cała klasa wbiegł do sali. Naruto zatrzymał się przy drzwiach. Z niedowierzaniem spojrzał na Sakurę.
- Widocznie potwór miał truciznę, która czasowo zatrzymywała serce. - powiedział uszczęśliwiony lekarz.
Sakura wstała powoli uważając na ranę którą zadał jej Henbi. Spojrzała na przyjaciół.
- A było tak czarno... Teraz jest kolorowo! - szepneła i zaśmiała się. Teraz każdy ją przytulał i każdy mówił po parę słów.
- Sakura, bez ciebie żyć byśmy nie mogły! - krzykneła Ino z Hinatą.
Przy Sakurze stanął Naruto. Spojrzał jej w oczy i nic nie mówiąc pocałował namiętnie obejmując w pasie. Po policzku stoczyła mu się łza.
- Bez ciebie nie ma mojego życia...- wyszeptał jej do ucha.
- Bez ciebie mojego też.
- Chciał się zabić. - powiedział Kiba wkurzony że on jeszcze tylko nie przytulikował Sakury.- Spadaj, teraz ja. - powiedział ze śmiechem do Naruto i przytulił Sakurę i pocałował ją w policzek.
- Yo, nee-chan! - krzyknął radośnie a Akamaru szczeknął i polizał Sakurę.
- A więc, wracamy do domu! - powiedziała Tsuande klepiąc Jairyę po ramieniu (gościu wbił się w ziemię).
Sakura rozejrzała się zachwycona dookoła. Cieszyła się że tak to się skończyło... Nagle wszystko się rozmazało i gwałtownie zamknęło oczy. Po chwili powoli je otworzyła. Leżała na podłodze koło łóżka. Sen? No tak, przecież takie rzeczy się nie zdarzają.
***
I mówiłam że nic nie jest pewne? :>
32. Płacz
Naruto otworzył szeroko oczy a z ust nie wydał mu się żadny dźwięk. Nie! To nie może być prawda! To się nie stało!
- Czyli... ona umarła? - spytała z przerażeniem Tsunade.
- Tak, proszę pani. Ona odeszła... - szepneła cichutko lekarka.
- NIE! - wyrwał się okrzyk z gardła klasie. Tsunade nagle zrobiło się ciemno przed oczami.
- Siostro! Siostro! Proszę, odsuńcie się! - usłyszała jedynie i zemdlała. Obudziła się na krześle poklepywana po twarzy przez lekarkę. Pierwsze co zobaczyła to stojącą przy oknie i łkającą Hinatę, załamaną Ino, ryczącego Deidarę którego poklepywał Sasori który również płakał i Hidan. Konan zwineła się w kłębek i podrygiwała miarowo. Przy drzwiach stał Naruto odwrócony od niej. Złapał klamkę i wybiegł ze szpitala. Łzy mu ciekły po twarzy. Jedyna osoba mu tak bardzo bliska... Jego kochana Sakura... Umarła? Jak to możliwe? Przecież świat się nie skończył a powinien runąć w ciemność. Zobaczył bezludny most i duża wysokość od rzeki. Jak nie ma jej na tym świecie z nim, to będzie z nią na tamtym świecie... Podbiegł do balustrady i stanął na niej. Będą razem... Będą razem! Przypomniał sobie zapach jej skóry, dotyk delikatnych a zarazem niebezpiecznych rąk, miękkość ust, słodka woń jej włosów... Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wystraczy tylko krok do przodu...
***
I jaka notka? Nie krzyczcie na razie mnie że ją zabiłam bo NIC nie jest pewne... Dodam kolejną notkę jak będą komentarze...
- Czyli... ona umarła? - spytała z przerażeniem Tsunade.
- Tak, proszę pani. Ona odeszła... - szepneła cichutko lekarka.
- NIE! - wyrwał się okrzyk z gardła klasie. Tsunade nagle zrobiło się ciemno przed oczami.
- Siostro! Siostro! Proszę, odsuńcie się! - usłyszała jedynie i zemdlała. Obudziła się na krześle poklepywana po twarzy przez lekarkę. Pierwsze co zobaczyła to stojącą przy oknie i łkającą Hinatę, załamaną Ino, ryczącego Deidarę którego poklepywał Sasori który również płakał i Hidan. Konan zwineła się w kłębek i podrygiwała miarowo. Przy drzwiach stał Naruto odwrócony od niej. Złapał klamkę i wybiegł ze szpitala. Łzy mu ciekły po twarzy. Jedyna osoba mu tak bardzo bliska... Jego kochana Sakura... Umarła? Jak to możliwe? Przecież świat się nie skończył a powinien runąć w ciemność. Zobaczył bezludny most i duża wysokość od rzeki. Jak nie ma jej na tym świecie z nim, to będzie z nią na tamtym świecie... Podbiegł do balustrady i stanął na niej. Będą razem... Będą razem! Przypomniał sobie zapach jej skóry, dotyk delikatnych a zarazem niebezpiecznych rąk, miękkość ust, słodka woń jej włosów... Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wystraczy tylko krok do przodu...
***
I jaka notka? Nie krzyczcie na razie mnie że ją zabiłam bo NIC nie jest pewne... Dodam kolejną notkę jak będą komentarze...
sobota, 12 maja 2012
31. Śmierć, czy aby na pewno?
Notkę dedykuję mojej klasie, za to, że dzięki nim mam wenę...
***
Hanbi z rozbawieniem patrzył na tę scenę. Zaśmiał się gardłowo. Zamachnął się znów ale tylko lekko drasnął Naruto.
- Ta nic nie warta dziw** miała za swoje... -zaśmiał się.
W chłopcach i dziewczynach zawrzała krew. Ze wrzaskiem rzucili się na Hanbiego. Shikamaru zarzucił nań sieć.
- Jak mogłeś to zrobić, ty jebnięty potworze?! -krzyknął mu w twarz i łzy zaczeły kapać mu z oczu.
Po chwili aquapark został otwarty. Wjechało pogotowie i policja.
- To owoc badac naukowych. Zjadał ludzi po kości. Od roku nie potrafiliśmy go złapać. - szybko wyjaśnił policjant.
Pogotowie reanimowało Sakurę. Kobietom lekarką zakręciły się łzy w oczach, na makabryczny widok, który ujrzały. Lekarzom zresztą też. Próbowali co mogli. Lekarka podeszła do Tsunade.
- Może uda się ją uratować.- szepneła jej na ucho a łza spłyneła jej po policzku. Nagle na teren aquaparku wjechał duży bus. Wysiadł z niego Jairya.
- Co się stało?! Gdzie wy do cholery byliście?! Z szafy wyciągneła mnie pokojówka! Co się stało, pytam?! - krzyknął. I zobaczył ciało Sakury. - Co się stało? - szepnął.
- Owoc badań naukowych przetrzymywał nas w aquaparku, Sakura, ratując nas pozwoliła potworowi sobą pomiatać a on przebił jej klatkę piersiową pazurem...- powiedziała Tsunade patrząc z zawiścią na Hanbiego.
- Ale czemu ona? - spytał.
- Nie wiemy...
Lekarze szybko zabrali Sakurę na sygnale do szpitala. Tsunade z resztą pojechała za nimi.
Weszli do szpitala. Był to duży budynek z masą pięter. Ściany były biało-kremowe a podłoga z maty. Siedzieli przed salą gdzie lekarze walczyli o życie Sakury.
- Czemu to się tak ciągnie, dlaczego?!- krzyczał co chwilę Naruto.
Ino objeła kolana rękami a Kiba płakał w sierść Akamaru. Kiedy ktoś mu mówił " bądź silny. Chłopaki nie płaczą" on odpowiadał " Ja nie płaczę, oczy mi się pocą! " ... Każdy prawie tu płakał. Konan płakała w tors Yahiko, Hinata głaskała lekko i nieśmiało po plecach Kibę, Shikamaru szturchał Ino, bo inaczej nie potrafił, bo nie umie pokazywać uczuć podobnie do Sai'a. Kankuro wraz z Gaarą tulili Temari która ryczała jak wół. Karin pocieszał Suigetsu (!)... Nagle z sali wyszła lekarka. Spojrzała z bólem na klasę.
- Przykro mi... - wyszeptała.
***
Hanbi z rozbawieniem patrzył na tę scenę. Zaśmiał się gardłowo. Zamachnął się znów ale tylko lekko drasnął Naruto.
- Ta nic nie warta dziw** miała za swoje... -zaśmiał się.
W chłopcach i dziewczynach zawrzała krew. Ze wrzaskiem rzucili się na Hanbiego. Shikamaru zarzucił nań sieć.
- Jak mogłeś to zrobić, ty jebnięty potworze?! -krzyknął mu w twarz i łzy zaczeły kapać mu z oczu.
Po chwili aquapark został otwarty. Wjechało pogotowie i policja.
- To owoc badac naukowych. Zjadał ludzi po kości. Od roku nie potrafiliśmy go złapać. - szybko wyjaśnił policjant.
Pogotowie reanimowało Sakurę. Kobietom lekarką zakręciły się łzy w oczach, na makabryczny widok, który ujrzały. Lekarzom zresztą też. Próbowali co mogli. Lekarka podeszła do Tsunade.
- Może uda się ją uratować.- szepneła jej na ucho a łza spłyneła jej po policzku. Nagle na teren aquaparku wjechał duży bus. Wysiadł z niego Jairya.
- Co się stało?! Gdzie wy do cholery byliście?! Z szafy wyciągneła mnie pokojówka! Co się stało, pytam?! - krzyknął. I zobaczył ciało Sakury. - Co się stało? - szepnął.
- Owoc badań naukowych przetrzymywał nas w aquaparku, Sakura, ratując nas pozwoliła potworowi sobą pomiatać a on przebił jej klatkę piersiową pazurem...- powiedziała Tsunade patrząc z zawiścią na Hanbiego.
- Ale czemu ona? - spytał.
- Nie wiemy...
Lekarze szybko zabrali Sakurę na sygnale do szpitala. Tsunade z resztą pojechała za nimi.
Weszli do szpitala. Był to duży budynek z masą pięter. Ściany były biało-kremowe a podłoga z maty. Siedzieli przed salą gdzie lekarze walczyli o życie Sakury.
- Czemu to się tak ciągnie, dlaczego?!- krzyczał co chwilę Naruto.
Ino objeła kolana rękami a Kiba płakał w sierść Akamaru. Kiedy ktoś mu mówił " bądź silny. Chłopaki nie płaczą" on odpowiadał " Ja nie płaczę, oczy mi się pocą! " ... Każdy prawie tu płakał. Konan płakała w tors Yahiko, Hinata głaskała lekko i nieśmiało po plecach Kibę, Shikamaru szturchał Ino, bo inaczej nie potrafił, bo nie umie pokazywać uczuć podobnie do Sai'a. Kankuro wraz z Gaarą tulili Temari która ryczała jak wół. Karin pocieszał Suigetsu (!)... Nagle z sali wyszła lekarka. Spojrzała z bólem na klasę.
- Przykro mi... - wyszeptała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)