***
Już
wczesnym rankiem Sakura zwlokła się z łóżka i zeszła na dół zrobić śniadanie. Z
powodu podekscytowania dzisiejszą randką nie potrafiła zasnąć, a jak już to
zrobiła to całą noc śnił jej się Naruto.
-
Ale ze mnie lamus, wyglądam jak świrnięty duch...- mruknęła do siebie,
przeglądając się w lustrze naprzeciw schodów. Jej fioletowe cienie pod oczami
podkreślały zieleń jej tęczówek, ale nie potrafiła myśleć o tym pozytywnie.-
Ale wtopa, on mnie wyśmieje...- Z westchnieniem zabrała się do robienia kawy i
owsianki. A co tam, niech ciasteczka też będą. Kto jej zabroni, hmmm? W pupie
ma kalorie, phi. Mierzwiąc sobie włosy, wsypała dwie i pół łyżeczki cukru do kubka
i dokładnie wymieszała.
-
Mmmmm, tego mi trzeba było.- jęknęła z rozkoszą, upijając łyk, i z uśmiechem
upadła na krzesło. Z Naruto ustalili że przyjdzie po nią o 16:00. A skoro była
dopiero 9:07, to miała kupę czasu. No, nie taką kupę jak pomyśleć tylko o
makijażu, ciuchach i odprężającej kąpieli. Sakura chwyciła kubek, tacę z
ciastkami oraz owsianką i poszła na górę. Napuściła wodę do wanny, nałożyła
maseczkę na twarz i postanowiła poczekać dwadzieścia minut aż woda wypełni całą
wannę.
-
Super, a teraz wyglądam jak kretyn w tej zielonej glince na mordzie.- warknęła
do siebie i pokazała język swojemu odbiciu.
Siedziała
w wodzie prawie półtorej godziny. Kiedy wyszła, poszła wysuszyć włosy, zrobić
loki i zacząć makijaż.
-
Dlaczego dziewczyny mają tak ciężko, chcąc być ładne...- westchnęła, i
skończyła tuszować rzęsy.
Ciuchy
wybrane już miała o 14:30. Zdecydowała się na różową sukienkę na ramiączkach i
beżowe platformy (jej ulubione buty, tak swoją drogą). Z biżuterii ubrała
pierścionek od Naruto... i Dei’a. Ten srebrny, z zielonym oczkiem.
*-
Mówiąc już o Dei’u, to świetnie się wczoraj bawiłam.- pomyślała.- Jak za
starych, dobrych czasów. A herbata była boska!*
Ubrana,
pachnąca kwiatowymi perfumami i umalowana, czekała na swojego chłopaka. Usiadła
w miękkim, ogromnym fotelu i czekała. Tik-tak, tik-tak. Czemu ten zegar nie
może chodzić szybciej? Jezu, pośpiesz się. Tik-tak, tik-...
-
SAKURA?- usłyszała wrzask spod drzwi.
-
Już idę!- krzyknęła zadowolona, i pognała na dół.
Otworzyła
z rozmachem drzwi i stanęła twarzą w twarz z Naruto. Uśmiechnięty od ucha do
ucha i z roześmianymi oczami, chłopak opierał się o framugę. Ubrał się
nadzwyczaj elegancko. Czarne spodnie, biała koszula, luzacko zawiązany krawat,
marynarka przerzucona przez ramię i... glany. Sakura parsknęła śmiechem.
- A
już myślałam że jesteś 100% elegancik.- rzuciła ze śmiechem, wskazując na jego
buty.
-
Ooooo, a przygotowałem sobie mokasyny.- skłamał cichutko, patrząc w bok a potem
się zaśmiał.- Wyglądasz prześlicznie.
Pochylił
się nad swoją dziewczyną i cmoknął ją w policzek. Potem ujął delikatnie jej
twarz w swoje duże dłonie i przyjrzał się jej dokładnie. Oczy mu się zaświeciły
i złożył na jej ustach soczystego buziaka.
*-
Warto było się męczyć z makijażem- pomyślała zachwycona.*
-
Naprawdę, jesteś najcudowniejszym duszkiem jakiego widziałem. – szepnął.- Nawet
jeśli próbowałaś zatuszować cienie z nieprzespanej nocy, i pewnie śniłaś o
mnie.
Zszokowana
spojrzała na jego piękne oczy, i dostrzegła pod nimi takie same cienie.
Wybuchła śmiechem.
-
Ty również wyglądasz dziś kwitnąco, wiesz?- powiedziała z uśmiechem i
pogłaskała go po policzku.- Masz ochotę na coś to picia?
-
Mam ochotę na cieb...- nie dokończył bo oberwał w przeponę.- O ty mały
skurczysynu, będzie kara!
Chwycił
Sakurę w pasie, podniósł do góry i przełożył sobie przez ramię. Przeniósł ją
przez próg, mimo że okładała go pięściami po plecach i krzyczała „przestań, ty
najgorszy kretynie na ziemi!” oraz „skasuję ci lola!” w akompaniamencie rozmów
sąsiadek o „tej dzisiejszej, zbereźnej młodzieży”.
-
Będziesz grzeczna?- warknął, rzucając ją na fotel z którego podniosła się pięć
minut temu i zawisnął nad nią.
-
Spadaj, sąsiadki będą gadać i będę miała przewalone z rodzicami przez ciebie.-
mruknęła i pokazała mu język.
-
Jak obrażone dziecko, no wiesz ty co.- szepnął, kucnął przy niej i pocałował.
- I
teraz jeszcze śmie mnie całować, dewiant jeden.- powiedziała, ale głos jej
zadrżał. Czemu musi tak reagować na tego pacana? Głupie, głuuuupie serce!
Chłopak spojrzał jej głęboko w oczy.
-
To jak, koleżanko? Idziemy na randkę?- zapytał, a po każdym zdaniu składał na
jej ustach delikatny pocałunek.
-
Mhm, no chyba w końcu trzeba.- mruknęła i zawstydzona spojrzała w bok. Ale się
przy nim potrafiła rumienić, to coś chorego!
Naruto
uśmiechnął się szeroko, nachylił się nad nią i porządnie pocałował. To nie był
żaden delikatny buziak jak wcześniej. To był prawdziwy, dorosły pocałunek,
który tylko Naruto potrafi dać. Poczuła jego twarde, a jednocześnie tak
delikatne wargi. Jego usta śmiejące się na jej ustach, kiedy próbowała się
odsunąć, a on przycisnął ją do siebie mocniej. I jego język, który gwałtownie
rozerwał ścianę między nimi. O-okej, tego jest za wiele. Ona zaraz zejdzie
tutaj na zawał.
-
N-Naruto, chcesz mieć moją śmierć na sumieniu?- jęknęła podczas przerwy w jego
namiętnym pocałunku.- Gdzie tu uczyłeś się tak całować?
-
No, wiesz, Sasuke po alkoholu...- zaczął Naruto, ale widząc jej przerażoną i
rozbawioną minę speszył się.-Żartuję, mała, ten Sasugej jest bardziej niewinny
niż koliberek.
Naruto pogłaskał Sakurę po głowie,
wstali z fotela (na którym, siłą rzeczy, leżeli po tym wszystkim) i zeszli na
dół. Dziewczyna ubrała swoje buty i wyszli z domu.
-
No to jak, kierunek wesołe miasteczko?- zapytał Naruto i z błyskiem w oku
zakręcił na palcu kluczami z czarnego BMW.
-
Nie gadaj że znowu zwinąłeś auto tacie...- westchnęła Sakura i pozwoliła się
wcisnąć na siedzenia pasażera.
-
Powiedzmy, że nie miał wyboru.- zaśmiał się chłopak siadając za kierownicą.
Odpalił auto, przerzucił biegi i ruszył z piskiem opon.
-
Czym go znowu zaszantażowałeś?- zapytała Sakura z ciekawością i współczuciem do
Pana Minato. Swoją drogą, ojciec Naruto był prezesem ogromnej firmy, i liczył
że jego syn obejmie po nim stanowisko.
-
No, mama nie wiedziała że tata wybrał się na popijawę z Panem Kakashim, Panem
Uchichą i Starym Brewką. Myślała że jest na ważnym spotkaniu. A ja...- tu chłopak
zaczął się śmiać.- wiedziałem, pomimo jego starannego ukrywania się pod maską
Pana Rybki.
-
Współczuję twojemu tacie.- mruknęła Sakura, ale uśmiechnęła się.- Spróbuj nas
nie zabić tym autem, dobra?
-
Za kogo ty mnie masz?- jęknął chłopak ze smutkiem i pisnął omijając słup, który
nagle wyrósł przed nimi.- O, to było jakieś czary-mary, tam tego wcześniej nie
było.
-
Idiota.- warknęła dziewczyna i puściła muzykę. Rozległy się pierwsze dźwięki
„Hall of Fame” (puśćcie to sobie, serio, super klimat do notki)
Jechali w ciszy przez miasto. Jedynym dźwiękiem było
mruczenie silnika i muzyka. Sakura ukradkiem patrzała na mężczyznę, który
wypełnia jej serce miłością.
***
Dojechali na miejsce po dwudziestu
minutach. Naruto zaparkował na parkingu, który przylegał do Wesołego
Miasteczka. Poszedł zapłacić do budki.
-
Zdzierstwo.- warknął, wracając. Sakura się zaśmiała. Wiedziała, że Naruto lubi
trwonić pieniądze, ale nie na rzeczy konieczne. O wiele bardziej lubił kupować
portfele- żabki i „chwilowy” ramen.
-
Wiesz, mogę ci oddać pieniądze.- powiedziała ze śmiechem.
-
Nie żartuj nawet, kretynko, ja cię zaprosiłem- ja płacę. Przynajmniej...
-
Jak uroczo.- mruknęła Sakura czując się niezręcznie.
-
Jak tak bardzo ci to robi różnicę, możesz mi kupić watę cukrową.- powiedział
chłopak z oczami roześmianymi jak u dziecka.
-
Wata cukrowa raz!- krzyknęła Sakura i zaczęła biec w stronę wejścia. Naruto
pobiegł za nią, ledwo dotrzymując dziewczynie kroku (pomimo tego że miała
wysokie buty). Stanęli przez ogromnym, kamiennym łukiem, oplecionym różowymi i
czerwonymi balonami. Kasa mieściła się po lewej stronie, przy wejściu. Przed
nią stało mnóstwo ludzi, czekając na kupno biletów.
-
Stracimy tu mnóstwo czasu...- szepnęła zawiedziona Sakura, przestępując z nogi
na nogę.
-
Chodź.- powiedział Naruto i rozglądnął się wokoło. Dookoła był mur, wydawałoby
się że jedynym miejscem, gdzie można wejść, jest brama. Ale każde takie miejsce
można jakoś inaczej przekroczyć.
- W
ulotce pisało, że to stara forteca była, dopiero rok temu zrobili tu Wesołe
Miasteczko.- ciągnął chłopak, chwytając Sakurę za rękę i pociągnął ją za sobą.
- I
co w związku z tym?- zdziwiła się Sakura. Naruto coś wie? Coś nowego.
-
Taka mądra, a jednocześnie taka głupia.- zaśmiał się blondyn.
Przeszli
jakieś niecałe pół kilometra, kiedy tłumek zniknął i stali na opustoszałym,
starym parkingu. Przed nimi rozlegał się mur, który ciągnął się jakieś 60
metrów do góry.
-
Wycieczka zakończona?- zapytała Sakura ze śmiechem.
-
Rusz tyłek, mała.- powiedział Naruto i skierował się ku starej drabince
przylegającej do ściany muru.
-
Ty chyba nie...
-
Właśnie tak.
Blondyn
z łobuzerskim uśmiechem zaczął się wspinać. Sakura, chcąc- nie chcąc, poszła w
jego ślady. Usiedli na samej górze, zdyszeni i w świetnych humorach. Udało się!
Przed nimi były schodki na dół, w boczną drogę Wesołego Miasteczka. Schodząc
powoli, uważali aby się na kogoś nie natknąć.
-
O!- pisnęła Sakura, zsuwając się z jednego schodka.
-
Mam cię, lecisz na mnie?- wrzasnął Naruto, chwytając ją w pasie.
-
Bardzo śmieszne, dzięki.- szepnęła. Puścił ją niechętnie, i po chwili byli na
dole. Przeszli róg i przed nimi rozkwitł piękny widok. Armia kolorowych budek,
atrakcji, karuzeli i kawiarenek, a wszystko dopełniał ogromny młyn, górujący
nad tym wszystkim. Takich tłumów nie widzieli nawet w centrum miasta,
-
Ale ładne!- powiedziała Sakura z zachwytem, uczepiając się ramienia Naruto.
-
Widziałem ładniejsze rzeczy.- mruknął chłopak, patrząc na nią kątem oka. Po
braku reakcji z jej strony, westchnął i chwycił ją za rękę.
Maszerowali
dzielnie przez tłum, co chwilę wpadając na kogoś.
-
Ja chcę to!- zażądała Sakura, wskazując na łowienie rybek.
Podeszli
i dziewczyna dostała siateczkę. Kucnęła przy stawiku i zdecydowała na
największą rybkę.
-
HA!- krzyknęła, zanurzając gwałtownie siteczko.
Naruto
parsknął śmiechem na widok przedziurawionej siatki.
Spróbowała
kilka razy, aż blondyn siłą ją odciągnął od stoiska.
-
To jest jakieś walnięte...- mruczała Sakura pod nosem.- Te rybki chyba są
specjalnie nauczone unikać siatek...
-
Tak, Sakura, tak.- powiedział Naruto spokojnym głosem.- Rybki są nauczone
unikać siatek, a poza tym, są chamskimi i niemiłymi rybkami. Jak Kisame!
Sakura
spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.
-
Masz ochotę na coś do jedzenia?- zapytała dziewczyna, podchodząc do stoiska ze
słodkimi ziemniakami, dango i wieloma innymi pysznościami.
-
Tak, ale na coś słonego!- rzucił chłopak i zamówił sobie zupę wodorostową z ryżem
i marchewką, a Sakura chciała dango z czerwonej fasoli, w polewce miodowej.
Usiedli przy małym stoliczku koło budki, szybko zjedli swoje porcje,
podziękowali kucharzowi i poszli dalej.
-
Mmmm, pycha.- westchnęła Sakura z rozmarzeniem.
-
Super było, ale teraz mi za słono na języku.- narzekał Naruto i chciał splunąć,
ale Sakura mu zabroniła.
-
Poczekaj tu.- powiedziała do swojego chłopaka, każąc mu usiąść na murku koło
ogromnej karuzeli.- Zaraz wrócę.
Odeszła
i zaraz zniknęła w tłumie.
-
Czyżby zobaczyła kogoś znajomego?- zastanawiał się na głoś Naruto. Myślał i
myślał, ale nic mu to nie dawało. Postanowił po prostu, że na nią poczeka i
okaże się o co chodzi. Nagle przed chłopakiem pojawił się ogromny, niebieski
puch waty na patyku. Zza waty wyjrzała Sakura.
-
No, proszę, nie będzie ci tak słono.- powiedziała ze śmiechem i wcisnęła mu do
ręki watę. Chłopak stał jak wmurowany, potem wziął watę, zaśmiał się i
przygarnął Sakurę do siebie.
-
Dzięki za to.- szepnął jej do ucha i pocałował w czubek głowy.
-
Nie ma sprawy.- uśmiechnęła się radośnie, pogłaskała go po policzku i chwyciła
za rękę.- Idziemy?
Spacerowali
między różnymi atrakcjami, budkami, jedząc watę. Śmiali się ze wszystkiego, a
to wszystko to było praktycznie nic z czego można się śmiać. Cieszyli się
własnym towarzystwem, jeździli samochodzikami, strzelali do puszek, brali
udział w konkursie „najlepsze rybencje z miasta” i zajęli drugie miejsce
(wygrana- darmowe wejście na dowolną atrakcję i puszka kawy, którą Naruto
odstąpił Sakurce). Godziny mijały szybko, a ciemność już całkowicie objęła
niebo. Wydawało się, że ludzi teraz jest coraz więcej a różne karuzele pięknie
świeciły milionami kolorowych lampek. Zrobili sobie w „fotobudce” kilkanaście
zdjęć.
-
Już późno, za niedługo musimy wracać.- mruknęła z żalem Sakura, uczepiając się
ramienia Naruto.
-
Na koniec została nam najlepsza rzecz.- szepnął chłopak i spojrzał w górę.
Przed nimi pojawił się ogromny młyn. Weszli bez kolejki, bo mieli specjalne
bilety i wsiedli do błękitnego wagoniku. Siedzenia były rażąco-czerwone, a okna
przyozdobione różowymi, świecącymi kamykami. Usiedli i w ciszy zaczęli koniec
tej randki. Oboje nie wiedzieli, co teraz powinno się powiedzieć. Żałowali i
się cieszyli. Było im smutno, ale przyjemnie. Tyle paradoksów.
-
Wiesz...- zaczęła cichym tonem Sakura.- To był piękny dzień. Nie ma niczego, co
by mi się nie podobało.
Naruto
siedział cicho, wpatrzony w malejącą ziemię przez okno. Ręce miał skrzyżowane
na piersi, ale nagle chwycił Sakurę delikatnie za dłoń.
-
Chciałbym, żeby na chwila trwała, wiesz? Siedziałbym z tobą w tym wagoniku
przez całe życie, i nigdy by mi się to nie znudziło.- powiedział ze spuszczonym
wzrokiem.- Nie wiem dlaczego jest mi przykro, że ten dzień dobiega końca, jak
widzimy się codziennie. To taka...
-
To taka nieuzasadniona tęsknota, tak?- dokończyła dziewczyna, uważnie mu się
przypatrując.
Zaskoczony
na nią spojrzał.
-
Tak.
-
Widocznie mamy to samo.- zaśmiała się dziewczyna, zacisnęła swoją dłoń na jego
i uśmiechnęła się.- Ta chwila będzie trwać. W nas.
Chłopak
przez chwilą wpatrywał się w nią zszokowany, po czym głośno wypuścił powietrze
z płuc.
-
Jak ja się cieszę, że mam taką piękną, inteligentną dziewczynę.- wydusił po
chwili. Przysunął swoją twarz do twarzy Sakury i złożył na jej ustach słodki
pocałunek, który był koroną dzisiejszego dnia. Słodki pocałunek o smaku waty
cukrowej.
-
Dziękujemy za odwiedzenie nas, życzymy miłego wieczoru!- rozległ się głos
kasjerki z wagonika, która otworzyła im drzwi i uśmiechała się uroczo.
Odskoczyli od siebie w trybie „now” i pośpiesznie wyszli na ziemię (lekko
kręciło im się w głowach).
-
Ale to $@#!%^... - warknął Naruto przekleństwo.- Ale się wnerwiłem, w takim
momencie... Ej, kto to?
Sakura
i Naruto wytężyli wzrok na parę, która właśnie wychodziła z wagonu. Roześmiani,
piękni, młodzi...
-
KIBA I HINATA?- wykrztusiła parka, robiąc „face palmy”.
Na
dźwięk swoich imion, Kiba i Hinata się odwrócili. Widząc swoich przyjaciół, Hinata
spaliła raka a Kiba chciał się wycofać. Ale ktoś ich chwycił za ramiona i
zaprowadził przed oblicze Sakury i Naruto. A tym ktosiem był...
-
Shikaramaru?- zdziwił się Naruto.- Co ty tu...
- Cześć,
ludzie!- usłyszał kobiecy głos, i zza pleców kumpla wyszła Temari.
-
Co wy tu wszyscy robicie?- wydusiła Sakura, patrząc na swoich znajomych dość
zszokowana. No Temari i Shikamaru... okej, ich można zrozumieć, ale żeby Hinata
i Kiba?!
-
No, podwójna randka!- powiedział radośnie Kiba.
-
Nieźle!- krzyknął Naruto z zachwytem i poklepał kumpli po ramionach.- Jestem z
was dumny.
Wszyscy
się rozgadali, opisując wrażenia z dzisiejszego dnia i chwaląc atrakcje.
Okazało się, że to Shikamaru i Temari zdobyli pierwsze miejsce w „najlepsze
rybencje z miasta”, i wygrali kosz śledzi.
-
Jak wracacie?- zapytał Naruto Kibę.
-
No, mamy busa o 22:36...- powiedział z uśmiechem chłopak, ale ten uśmiech mu
zrzedł, kiedy zobaczył że na zegarku widnieje godzina 22:40.- WY SOBIE CHYBA
JAJA ROBICIE. TO BYŁ OSTATNI AUTOBUS.- wrzasnął.
- O
cie cie, jak przykro.- mruknął Naruto i zakręcił na palcu kluczykami z auta.
-
Stary, czy ty wiesz jak ja cię kocham?- rzucił Shikamaru i poklepał ziomka po
plecach. Zaczęli iść w stronę auta.
-
Nie, ale potrzebuję nowej portmonetki.- powiedział blondyn ze śmiechem i wysłał
buziaka Shikamaru.
- O
fuuuuuj, spadaj, rybna gejozo...- jęknął chłopak i schował się za plecami
swojej dziewczyny.
-
Naruto, uspokój hormony.- warknęła Sakura, ale potem zaczęła się śmiać.- Nie
zdradzaj Sasuke.
-
Sasugej? Zapomniałem. Sorry, Shika, nie mogę być z tobą, Sasuś będzie tęsknił.-
powiedział ze skruchą Naruto i złożył soczystego buziaka na policzku kolegi.
-
AHAHAHAHHAHAHAHAHA.- zaczął ryczeć ze śmiechu Kiba, widząc twarz oszołomionego
Shikamaru i zieloną twarz.- Gościu, on zaraz nam się tu zrzyga...
-
Byle nie na nową tapicerkę taty.- ze strachem wrzasnął Naruto, i podeszli do
BMW.
-
To jedziemy, co?
-
Wyprawaaa do Mordoruuuuu!- wrzasnęła Temari.
-
PO PIERŚCIEŃ!- ryknęła Sakura.
-
Mój skarb, mój skarb...- gollumowym głosem Hinata głaskała tapicerkę.
-
Ci hobbici...- głosem Gandalfa, Naruto odpalił auto i wyjechał z parkingu.
-
Będę rzygać...- wyjęczał Shikamaru.
- NIE NA PIERŚCIEŃ, IDIOTO!- wrzasnął gollum-Hinata.
***
***
Kochani, to było trudne do napisania, mówiąc szczerze. Początek notki to perspektywa większości dziewczyn przed randką, i myśli
prawdziwej kobiety. Próbowałam to jak najbardziej przybliżyć. Ciężko mi było
pokazywać historię tylko dwóch osób, bo przyzwyczajona jestem do całej zgrai
idiotów... Więc cieszę się, że Shikamaru i reszta zdecydowali się na podwójną
randkę w Wesołym Miasteczku ;-) Komentujcie, bardzo proszę, jeśli macie ochotę
na kolejną notkę!